Mamy
21 dzień grudnia. Kielce myślami zasiadają już przy wigilijnym stole. Doskonale
potwierdzają to wizyty w salonach fryzjerskich, gdzie najbliższe terminy na
ścięcie czupryny proponowano dopiero po 26 grudnia. Świąteczna atmosfera nie
opuszczała też wczoraj bazaru przy ulicy Seminaryjskiej, przed którym – we wtorkowy dzień handlowy – roiło
się od przechodniów z choinkami pod pachą i pękiem jemioły w garści. Pomiędzy
stoiskami handlowców końca nie było mierzeniu ciuchów i zachwalaniom suszonych
owoców, miodów, olejów roślinnych w buteleczkach po „małpkach” i innych domowych
wyrobów. Niby koniec roku, zima, ale w powietrzu królował dzisiaj marzec, i z
tym większą przyjemnością wybraliśmy się do centrum miasta. Dorota miała kilka
spraw na głowie, a mnie pozostał spacer. Rozdzieliliśmy się na 40 minut. I tyle
czasu wystarczyło Kielcom, żeby nawet w najmniej korzystnej porze roku
oczarować mnie po raz kolejny.
"ETNO" REFLEKSJE
(93)
"LP" - niekoniecznie
(4)
alkohol
(4)
ARMENIA
(1)
AUTOSTOP
(29)
AUTOSTOPEM DO CHIN
(8)
bajka
(1)
BANGLADESZ
(9)
BORNEO
(2)
BRUNEI DARUSSALAM
(1)
CHINY
(25)
depresja
(1)
DZIWADŁA AZJATYCKIE CZY DZIWNY TURYSTA
(6)
festiwal
(2)
FILIPINY
(6)
FILMY
(3)
FINANSE
(4)
FOTORELACJE
(50)
FRYZJER
(3)
fura
(8)
FURĄ PO KIRGISTANIE
(6)
gazeta
(1)
giełda samochodowa
(5)
gołębie
(1)
GRUZJA
(3)
herbata
(1)
HONG KONG
(3)
hotel
(3)
INDONEZJA
(22)
jedzenie
(5)
języki
(1)
KAMBODŻA
(5)
kapurung
(1)
karaluchy
(1)
KARTA PLANETA MŁODYCH
(3)
karty i bierki
(1)
kawa
(4)
KAZACHSTAN
(7)
kible
(1)
Kielce
(1)
KIRGISTAN
(24)
kocury
(2)
kolej
(9)
KOSZTY
(37)
kowalski w podróży
(19)
LAOS
(12)
ludzie
(80)
LULI
(5)
MAKAO
(1)
MALEZJA
(13)
mandaty
(1)
marszrutka
(1)
mądralowanie
(4)
miejsca
(64)
MJANMA (BIRMA)
(12)
MOŁDOWA
(1)
MONGOLIA
(9)
monk sandals
(1)
my turysty
(26)
nieśmiertelny pułk
(1)
nikiel
(2)
nóż
(1)
ODDAWANIE KRWI
(3)
pieregońszczyki
(3)
płow
(1)
policja
(3)
POLSKA
(4)
PRAKTYCZNIE
(85)
projekt badawczy
(2)
przygotowania przed wyjazdem
(7)
ROSJA
(20)
ryż
(1)
selfie
(1)
SINGAPUR
(3)
slow travel
(40)
slow turystyka
(11)
słonecznik
(1)
small talk
(7)
sprzedaż samochodu
(3)
sprzedaż samochu
(1)
straty w drodze
(2)
street art
(2)
styl życia
(34)
Sulawesi
(1)
sytuacje
(50)
szok
(5)
ślub
(5)
TADŻYKISTAN
(2)
TAJLANDIA
(27)
talizmany
(2)
targ zwierząt
(1)
telefon
(1)
tolerancja w drodze
(20)
tradycja
(8)
transport
(31)
transsib
(3)
trekking
(4)
UBEZPIECZENIE
(2)
walki kogutów
(2)
wielki brat patrzy
(2)
WIETNAM
(9)
WIZY
(7)
wskazówki
(22)
wydarzenia
(7)
Z INNEJ BECZKI
(58)
zakup samochodu
(4)
zestawienia
(4)
życie
(32)
środa, 21 grudnia 2016
czwartek, 1 grudnia 2016
Esencja slow
Jeszcze
przed naszym sierpniowym powrotem do Kirgistanu, otrzymaliśmy
telefon od dziennikarza z Newsweeka z prośbą o krótki wywiad.
Interesował go temat slow
turystyki,
"bo w końcu reprezentujemy tę formę podróżowania". I
w
ten oto sposób dotarło do nas, że forma, jaką samoistnie
przybrała nasza podróż, taka normalna i bez zadęcia, to właśnie
jest slow.
piątek, 18 listopada 2016
Nieśmiertelny Pułk
Od kilku lat obchody kolejnych rocznic zakończenia Wojny Ojczyźnianej
(1941-1945) dodatkowo podkreśla symboliczny i uroczysty przemarsz tzw. nieśmiertelnego
pułku (ros. бессмертный полк). Za pomysłodawcę marszu uważany jest mieszkaniec Tiumienia, Gennadij
Iwanow Kiryłłowicz, przewodniczący Związku Weteranów Batalionu Policji Obwodu
Tiumeńskiego (ros. Совет ветеранов батальона полиции по Тюменской области).
Według źródeł to on w przeddzień obchodów rocznicowych w 2007 roku miał sen, w
którym to maszerował razem z krewnymi przez jeden z placów, wznosząc
czarno-białe fotografie weteranów.
piątek, 11 listopada 2016
Galeria handlowa
Galerie handlowe w dużych azjatyckich
metropoliach to coś więcej niż przestrzeń handlowa czy
szeroki asortyment dóbr i towarów dla tych bogatszych klientów.
Tutejsze galerie to coś więcej, niż oferta namiastki kulturalnej w
postaci kina z popcornem w europejskiej cenie i coś więcej, niż
weekendowy wypad z domu, z braku lepszego pomysłu wynikający.
Galerie handlowe to enklawy luksusu.
Galerie to oferta upragnionej ucieczki. Ucieczki przed dokuczliwym
upałem, przed hałasem, przed brudem. To ucieczka przed
niedoskonałościami infrastruktury drogowej i organizacji ruchu, to
ucieczka przed przygnębiającą i przytłaczającą zabudową
przestrzenną własnego miasta. Dla niektórych to też możliwość
wskoczenia na chwilę do tego lepszego (luksusowego) świata.
poniedziałek, 17 października 2016
Jak sprzedać samochód w Kirgistanie. Epilog
Sprzedana!
Biuro notariusza opuszczaliśmy z lżejszym sercem. Vectra
powędrowała w nowe ręce 28 września, czyli na dwa dni przed
naszym planowanym powrotem do Polski. Teraz, z zastrzykiem gotówki w
kieszeni, mogliśmy już bez przeszkód zaplanować wycieczkę na
największe targowisko w Kirgistanie, a prawdopodobnie również
największe w całej Azji Centralnej, bazar Dordoy.
Etykiety:
fura,
FURĄ PO KIRGISTANIE,
giełda samochodowa,
KIRGISTAN,
ludzie,
PRAKTYCZNIE,
slow travel,
sprzedaż samochodu,
sytuacje,
tolerancja w drodze,
wskazówki,
życie
piątek, 7 października 2016
Jak sprzedać samochód w Kirgistanie
W Oszu opli pełno. Nad Issyk-kulem
jakoś ich nie widać. Miejscowi mówią, że opel nie daje sobie
rady z warunkami drogowymi na północy. Chociaż na południu drogi
też są do dupy. Na Issyk-kulem królują tzw. japuszki, czyli
samochody japońskie (przeważa toyota i honda) oraz marki
niemieckie, głównie audi, volkswagen i mercedes (w tej kolejności).
Podróżując po Kirgistanie, usłyszymy wiele teorii na temat tych
najlepszych jakościowo pojazdów. Te opinie często są sprzeczne. A
po wysłuchaniu teorii kilkunastu-kilkudziesięciu kierowców
jesteśmy w 100% przekonani, że najlepsze rozwiązanie przynosi
zaufanie własnej intuicji.
wtorek, 27 września 2016
Własną furą po Kirgistanie ciąg dalszy kontynuacji ciągu dalszego
Przełęcze pokonaliśmy dość sprawnie.
Ciemności złapały nas dopiero w połowie zjazdu, już po
najgorszych serpentynach. Jazda z prawie sprawnymi hamulcami zrobiła
jednak swoje. Wyłaziło z nas zmęczenie. Do tego wszechobecny kurz
i ta drażniąca skłonność kirgiskich kierowców do jazdy na
włączonych długich światłach! Z przyjemnością przywitaliśmy
bramki kontrolne (na trasie Osz – Biszkek znajdziemy dwa punkty z
bramkami jak na autostradach). To punkty opłat (wysokość opłaty
zależy od rejestracji samochodu. Jeśli samochód zarejestrowany
został w Kirgistanie, płacimy mniej, jeśli samochód ma
rejestrację zagraniczną – płacimy więcej. My jeździmy na
blachach lokalnych, więc na bramkach potraktowano nas jak
miejscowych). I teraz tak: nie zgubmy potwierdzenia uiszczenia
opłaty, które otrzymaliśmy przy bramkach. Trzeba ten kwitek okazać
przy bramkach wyjazdowych. Jeśli go zgubimy, zażądają od nas
ponownego uiszczenia opłaty za przejazd całego odcinka. Rzecz
jasna, zdarzają się wyjątki, co też miało miejsce w naszym
przypadku, bo zdążyliśmy gdzieś posiać nasz paragon. Dorota
bardzo poprosiła pana kontrolera o niepobieranie ponownej opłaty i
ten otworzył bramki. Kochany!
Etykiety:
fura,
FURĄ PO KIRGISTANIE,
KIRGISTAN,
kowalski w podróży,
ludzie,
mandaty,
policja,
slow travel,
sytuacje,
tolerancja w drodze,
życie
czwartek, 22 września 2016
Własną furą po Kirgistanie kontynuacja ciągu dalszego
Jak tylko zrobiła się poranna szarówka
(pod koniec sierpnia słońce w Dżalalabadzie zaznacza swoją
obecność jakoś po 6:00 rano), spakowaliśmy manatki i z wałem
korbowym i jego nowym korpusem pod pachą wyskoczyliśmy na
sprawdzone miejsce do łapania autostopu. Lecz,
zanim tam dotarliśmy,
podjechał do nas młody chłopak, pytając gdzie jedziemy. Chciał
1.000 somów za naszą dwójkę (jechaliśmy do Toktogula, czyli 300
km), my zaproponowaliśmy 500 somów i stanęło na naszym. W końcu
facetowi i tak było po drodze, a nam zależało na dostarczeniu
części przed południem. Po 12:00 zaczyna się tutaj przerwa
obiadowa i istniało realne zagrożenie, że naprawa opla przeciągnie
się do późnego popołudnia a wtedy musielibyśmy gdzieś po drodze
kiblować kolejną noc. Przejazd nocny po przełęczach odpadał, bo
zdawaliśmy sobie sprawę z własnej niemocy w przypadku ewentualnych
„humorków” samochodu. Tam na górze, z masterem
– mechanikiem nie będzie już tak lekko.
piątek, 16 września 2016
Własną furą po Kirgistanie ciąg dalszy
Udało się nam dojechać na parking
czajchany
(czyli takiej centralnoazjatyckiej
jadłodajni) jakieś 50 kilometrów
przed Toktogulem. Udało się
to wyjątkowo dobre słowo, bo zdążyliśmy podjechać pod jedno
wzniesienie a już przy zjeździe zapaliły się dwie czerwone
kontrolki i jedna żółta, po czym silnik momentalnie przestał
działać. Szczęśliwie, jakiś kilometr wcześniej warsztat
prowadził jeden mechanik samochodowy. Po krótkich objaśnieniach
sytuacji, podholował nas do siebie i zabrał się do otwierania
maski.
środa, 14 września 2016
Własną furą po Kirgistanie
Papierkowe formalności załatwione.
Bagażnik spakowany. Można ruszać! I tak wyruszyliśmy w naszą
dziewiczą podróż po Kirgistanie własnym samochodem. Pierwszy
odcinek Osz – Cholpon-Ata (nad jeziorem Issyk-kul) przez Biszkek
(około 1000 kilometrów), miał być lajtowym przeżyciem. W końcu
wszystkie przełęcze z ich ostrymi podjazdami i równie ostrymi
zjazdami oraz serpentynami opisaliśmy na swojej aplikacji maps.me
już w grudniu 2015 i aktualizowaliśmy w kwietniu 2016. Co jak co,
ale tę drogę znamy jak własną kieszeń. Poza tym jest teraz
koniec lata. Zamiast śniegu i lodu przełęcze pokrywa trawa o wielu
odcieniach i twarzach. Wicher niby dalej wieje, ale na przełomie
sierpnia i września jakoś nam nie przeszkadza. Wszędzie pasą się
krowy, owce no i, rzecz jasna, stada koni. Na trasie z Osza do
Biszkeku prym w tym względzie wiedzie Dolina Suusamyr, która do
kwietnia włącznie stanowiła kompletne pustkowie – w grudniu
całkowicie biała, a w kwietniu nabierająca nieco zieleni. Teraz
pod koniec sierpnia poznaliśmy jej komercyjne oblicze. Kumys
i kurut
o różnej wielkości kolejno wylewają się i wysypują z tutejszych
kramików i przyjurtowych straganików. Specyficzny charakter droga
zyskuje również dzięki dziesiątkom jurt, po których zimą
najmniejszy ślad nie zostaje. Tylko jakieś szkielety gdzieniegdzie
lub rozklekotany barak. Letni przejazd z Osza do Biszkeku powinien
stanowić przyjemność dla zdrowia (patrz kumys
i kurut)
i przyjemność dla ducha (patrz klimatyczne widoczki na przełęczach,
wschody i zachody słońca etc).
wtorek, 6 września 2016
Jak kupuje się samochód w Kirgistanie. vol.2
Zakup samochodu od miejscowego w
Kirgistanie nie jest niczym skomplikowanym. Dobrze jest, oczywiście,
znać język rosyjski w stopniu komunikatywnym. Co nie zmienia faktu,
że nawet bez znajomości języka rosyjskiego samochód damy radę
kupić bez pomocnika/pośrednika. Po prostu przegramy w negocjacjach
cenowych i zapłacimy więcej. Większego bólu nie ma.
Etykiety:
"ETNO" REFLEKSJE,
fura,
giełda samochodowa,
KIRGISTAN,
ludzie,
miejsca,
PRAKTYCZNIE,
slow travel,
styl życia,
wskazówki,
zakup samochodu,
życie
niedziela, 4 września 2016
Jak kupuje się samochód w Kirgistanie vol.1
Jeśli interesuje nas eksploracja Kirgistanu własnym samochodem, można odwiedzić tutejsze giełdy
samochodowe w celu nabycia odpowiedniego środka transportu.
Najlepiej samochód kupić w Biszkeku (gdzie wybór jest większy a
ceny nieco niższe) i potem próbować sprzedać go w Oszu (gdzie
pomimo widocznego nadmiaru samochodów na drogach popyt na dwuślady
wcale nie maleje, a sprzedając samochód mamy szansę na uzyskanie
wyższej ceny). Konferencja w Oszu, która sprawiła, że zawitaliśmy
w
Kirgistanie,
wymusiła na nas zupełnie odwrotne działanie. Z tego powodu
zaczęliśmy odwiedzać giełdę w Oszu w poszukiwaniu tego
najlepszego pojazdu do 1.000 USD (ok. 68.500 somów), bo taką granicę sobie
założyliśmy. Giełda samochodowa znajduje się pod Oszem, przy
trasie w stronę Aravania. Dojedziemy tam z okolic centrum marszrutką
128 (jedzie ulicą Masalyeva). Oprócz tego dowiozą nas tam
marszrutki kursujące na trasie Osz – Aravan. Należy pytać się o
avto rynok,
czyli właśnie giełdę samochodową. Wszyscy panowie będą
wiedzieć, o które miejsce chodzi.
sobota, 27 sierpnia 2016
W Polskę z buta
W ramach projektu knocknock2016 chodziłem
po Polsce równiutko miesiąc, a równiutko to będzie nawet 32 dni.
W tym czasie moje koszty życia wyniosły około 1500 PLN. Kwota ta
zawiera mandat kolejowy oraz przesadne kupowanie słodyczy i
alkoholu, ale kto bezrobotnemu zabroni? Po co wspominam o tej kwocie?
A no dlatego, że panuje jakiś trend, kto za ile (za
mniej) dalej pojedzie. Jak daleko
jesteśmy, ale żyjemy za 2000 USD to jesteśmy frajerzy, ale jak w
tym samym miejscu posiedzimy za 100 USD to jesteśmy zaradne kozaki.
sobota, 20 sierpnia 2016
Small talk, czyli małe-duże rozmowy
Znaczną część tej podróży
odbyliśmy w krajach, gdzie za rozmowę musiały nam wystarczyć
gesty, uśmiechy i wydukane frazy z google translatora. Ta sytuacja
zmieniła się radykalnie po wjeździe do Kirgistanu. Nagle wpadliśmy
w euforię z tak prozaicznego powodu jak wspólna płaszczyzna
językowa. Ale z drugiej strony nasza chęć rozmowy spełzłaby na
niczym, gdyby nie otwartość rozmówców, którzy, może nawet
bardziej niż sami Brytyjczycy, uwielbiają small talki do tego
stopnia, że nie przeszkadza im ani mróz, ani uciekający autobus,
ani status społeczny. Niektórzy nawet uciekają się do niezłych
forteli i podstępów – czego się nie robi, żeby sobie pogadać?
wtorek, 26 lipca 2016
Slow Travel, czyli Bartek zap...dala
Jak to mówił pan
Jourdain w molierowskim
dramacie „Mieszczanin szlachcicem”: „U licha! już przeszło 40
lat mówię prozą,
nic o tym nie
wiedząc ”, tak i my nie wiedzieliśmy, że uprawiamy tzw. slow
travelling,
a według przedostatniego
„Newsweeka” tak właśnie jest. Tak czy tak, idea jest słuszna i
chyba pozytywna, więc dlaczego nie?
ps. na prośbę wielu osób, chodzi o Newsweeka nr 30/2016, 18-24.07.2016
ps. na prośbę wielu osób, chodzi o Newsweeka nr 30/2016, 18-24.07.2016
niedziela, 17 lipca 2016
Kirgistan - wracamy!
Ostatni
tydzień w Kirgistanie spędziliśmy na pożegnaniach i obietnicach
powrotu.
Nigdy
w życiu (może tylko w Tadżykistanie 2 miesiące wcześniej) nie
kupiliśmy tylu bombonierek, czekoladek i innych drobiazgów na
pożegnanie.
Nie
chciało się wracać do Europy.
środa, 6 lipca 2016
wtorek, 21 czerwca 2016
Życie w depresji
Turfan
zaskoczył nas zmianą krajobrazu, temperatur i ogólnie pogody.
Byliśmy w drodze z Syczuanu do Urumczi a dalej do Kaszgaru, skąd
mieliśmy już rzut beretem do kirgiskiego miasta żółtych skał,
czyli Sary Tasz. Od ponad tygodnia zmagaliśmy się z niskimi
temperaturami i śniegiem. W tym regionie Chińskiej Republiki
Ludowej, listopad to kiepska pora dla budżetowego backpackera. Nie
ma już spania w jurtach, słabo z łatwym dostępem do atrakcji i
ofert z biur podróży. Do tego wieczorem słupek rtęci w
termometrze potrafi spaść do minus dwudziestu stopniu, a większość
hosteli wita nas kłódką na drzwiach i zabitymi okiennicami. Kończą
się folderowe obrazki jesiennych drzewek na tle ośnieżonych turni
i grani. Sezon turystyczny zamiera tutaj wraz z październikiem i
większe grupy turystów znikają razem z ostatnim opadłym na ziemię
liściem.
niedziela, 5 czerwca 2016
Test mnicha
Mnichy miały przejść test bojowy nad
Sekwaną. Plan pokrzyżowały obfite deszcze. Sandały nie wyściubiły
zatem nosa z walizki. Test bojowy został ostatecznie
przeprowadzony w zakamarkach Gór Świętokrzyskich. Warunki i walory
biegowe są tutaj wyśmienite.
Bo lasy i pagórki, bo szuter i piach, bo wysiłkowe podbiegi i
zbiegi. Trasę testową wydłużyłem do 15
kilometrów, a dodatkową trudność
sprawiła sama pogoda, przez
którą mniej więcej od połowy
odcinka biegłem w deszczu i po mokrej
nawierzchni.
środa, 25 maja 2016
Alkohol szkodzi zdrowiu!
Niniejszy
post w żadnym wypadku nie jest zachętą do testowania taniego
alkoholu w różnych zakątkach świata, jak również nie jest
zachętą do spożywania alkoholu w ogóle. Nie zmienia to jednak
faktu, że półka z alkoholami w lokalnym sklepie to również jakiś
obraz tego kawałka dalekiego świata. A my lubimy odkrywać świat w
jego wszystkich obliczach :) Z owego zainteresowania światem powstał
ranking interesujących i super tanich trunków, które można
znaleźć – czasem przy odrobinie własnej inicjatywy i ruszeniu
wyobraźnią – w krajach, do których zajrzeliśmy. Ranking z
pewnością nie wyczerpuje wszystkich alternatyw taniego alkoholu.
Skupiamy się na tym, co sami zdobyliśmy i przetestowaliśmy. Czasem
piwko, czasem coś mocniejszego. Z rankingu wyłączamy Mongolię i
Bangladesz, bo jeśli już coś tam piliśmy, to było to piwo.
Wyłączamy też Rosję, gdyż zaskakująco dla nas, na rosyjskim
etapie azjatyckiej przygody tym razem przez cały miesiąc piliśmy
głównie czaj :)
niedziela, 15 maja 2016
Koszt dwuletniej podróży
Czołem
Polsko! Prawie nie zmieniłaś się przez ten cały czas! :) No, może
kilka zmarszczek, ale to nie ważne – my też złapaliśmy kilka
nowych :) Chwilowo wróciliśmy, aby uporządkować przemyślenia i
dane, uzyskane w ramach azjatyckiej przygody. Będziemy informować o
ewentualnych spotkaniach, wydarzeniach, publikacjach etc. a jest z
czego to wszystko organizować.
Bartek
niebawem rozpocznie marsz po Polsce, o czym też coś więcej
niebawem. Co dalej? O tym też wkrótce. Na razie nie zapeszamy :)
piątek, 6 maja 2016
Czas na bajkę
Południowy
brzeg Issyk-kula kryje w sobie wiele fajnych miejsc i wcale nie
trzeba się bardzo namęczyć, aby znaleźć do nich drogę. Jednym z
takich miejsc jest tzw. kanion bajka (ros. каньон сказка).
Nie wiem czy widok to prosto z bajki – wyrosłem m.in. na
gumijagodach, wilku z petem, Dobromirze i ryjącym beret kolesiu z
magicznym ołówkiem – jednakże, bez dwóch zdań, chętnie obejrzę jeszcze raz taką bajkę!
poniedziałek, 2 maja 2016
Shop house style
Ulice
Hanoi, Ho Chi Minh, Bangkoku, Georgetown czy Phnom Penh są
zdominowane przez wąskie, najczęściej dwu-, trzy- lub
czterokondygnacyjne budynki. Część z nich to tzw. shop house.
Moda na tego rodzaju konstrukcje przybyła na tereny Azji
Południowo-Wschodniej z Państwa Środka. Przykłady podobnej
architektury można spotkać na obszarze Laosu, Wietnamu, Kambodży,
Tajlandii, Malezji, w Indonezji i Singapurze.
środa, 27 kwietnia 2016
Ryżowa rekreacja trekkingowa
Ryżowe
wspomnienia z września 2015. W
Banaue postanowiliśmy poszlajać się nieco po słynnych tarasach.
Można to zrobić na własną rękę albo poszukać przewodnika w
mieście (będzie drożej) lub gdzieś po drodze w chacie miejscowego
(będzie adekwatnie do naszych zdolności negocjacyjnych). Wybraliśmy
opcję samodzielną i po jakichś trzech godzinach łażenia pięknie
zgubiliśmy szlak. Zgubienie szlaku nie jest czymś trudnym
(przestrzegają przed tym pracownicy hosteli), bo nie poruszamy się
po typowych ścieżkach. Ich miejsce zajmują betonowe lub gliniaste
krawędzie poletek i to po nich właśnie chodzimy podczas ryżowego
trekkingu :) Długość marszu uzależniona jest od rodzaju „pętelki”
jaką chcemy przemaszerować. Nasza rundka trwała jakieś sześć
godzin, przy czym dobrą godzinę zastanawialiśmy się gdzie to w
ogóle jesteśmy i jak iść dalej. Wbrew pozorom o utratę
orientacji pośród poletek nietrudno! Nie ma co jednak dramatyzować.
Tam też gdzieniegdzie żyją ludzie, więc zawsze znajdzie się
jakaś dobra dusza, która wskaże właściwy kierunek albo, jak to
było w naszym przypadku, za jakąś opłatą doprowadzi do
zabudowań Banaue.
sobota, 23 kwietnia 2016
Treserzy gołębi z Dżakarty
Dżakarta jest przeszyta siecią
kanałów z wodą o wątpliwej czystości. Kanały są gęsto
zasiedlone przez biedniejszych mieszkańców i w wielu miejscach
przypominają rozległe slumsy bądź dosłownie są nimi. W 2015
roku rozpoczął się proces wysiedlania najuboższych mieszkańców
znad kanałów z centralnej części stolicy. Projekt zakłada
oczyszczenie miasta i poprawę jego wizerunku wśród przyjezdnych
zza granicy. A tych jest coraz więcej, bo na początku czerwca 2015
złagodzono przepisy wizowe dla turystów z wielu nowych krajów. Od
tamtej pory, przy pobycie do 30 dni, również Polacy nie płacą za
wizę turystyczną.
środa, 20 kwietnia 2016
Nasze koszty pobytu w Tadżykistanie
W
Tadżykistanie spędziliśmy 40 dni. Nasze koszty są mało
reprezentatywne, jako że charakter wyjazdu był raczej
turystycznie-specyficzny. W dużym skrócie, zamiast pamirskich
voyage'y skupiliśmy się na bombonierkach i przeróżnych
czekoladkach… :) Podobnie jak w Kirgistanie przecięliśmy swój
szlak z niezliczoną ilością dobrych dusz, którym w tym miejscu
jeszcze raz gorąco dziękujemy – za serce, za bezinteresowność,
za pomoc, za cierpliwość i… za pyszny płow, dzięki któremu
zdecydowanie poprawiliśmy swoją wagę.
wtorek, 12 kwietnia 2016
Przykładowe ceny w Tadżykistanie
Podobnie
jak pozostałe odwiedzone przez nas kraje Azji Centralnej,
Tadżykistan oferuje wypoczynek w cenach przystępnych dla polskiej
kieszeni. Koszty mogą nam drastycznie podskoczyć dopiero, jeśli
zdecydujemy się na zorganizowane wypady jeepami, trekkingi i
wszelkie formy zorganizowanej aktywności w naturze. Jesteśmy
wrzuceni do jednego worka z turystami bardziej zachodnimi, czyli w
przekonaniu miejscowych zdolność nabywcza przeciętnego polskiego
turysty jest taka sama jak Niemca, Francuza, Szweda czy Amerykanina.
Ale w całej Azji jest tak samo, więc musimy szukać przystępnych
alternatyw dla siebie i tyle w temacie :)
czwartek, 7 kwietnia 2016
TOP 7 TO DO in OSH
Osz jest nieoficjalnie południową
stolicą Kirgistanu oraz miastem dużo bardziej tradycyjnym, żeby nie
powiedzieć konserwatywnym. Większość podróżujących traktuje to
miejsce jako punkt przesiadkowy w drodze z Kirgistanu do Chin lub też
jako ostatni punkt z dostępną cywilizacją przed wjazdem w dzikość
Pamiru. Choć nie jest to miasto szczególnie ekscytujące, mam pewne
wrażenie, że jest ono jednak ciągle dość niedoceniane i
sprowadzane do roli przymusowego węzła przesiadkowego w cztery
strony świata.
piątek, 25 marca 2016
Killing machine
Dakan,
czyli walki kogutów, to cosobotnia rozrywka części męskiej
naszej mahalli. Dakan to też sam kogut, zapaśnik, fighter
zawzięty. Fighter, który nie zejdzie ot tak z areny. Zostanie na
niej aż do ostatnich sił albo trafi do gara, by wkrótce potem
odrodzić się w postaci pysznej i tłustej szorby. Dakan
to męskość i siła. Dlatego też za dobrego koguta płaci się na
bazarach w oszskim okręgu prawie tyle, co za barana. Im większy
drań i bardziej agresywny, tym lepiej.
sobota, 19 marca 2016
Fryzjer z Luli mahalla
Na
lutowe strzyżenie przyszła pora akurat w momencie, kiedy
wprowadziliśmy się do Luli mahalla, czyli tzw. (choć nie do końca
poprawnie) cygańskiego kwartału. Dzięki temu otrzymałem znakomitą
okazję do, po pierwsze – pozbycia się denerwującej szczeciny, a
po drugie – do zyskania kilku punktów wśród mieszkańców
mahalli. Bo w końcu inostraniec, a chodzi tam gdzie i my.
poniedziałek, 14 marca 2016
Sunday live stock market in Kashgar
Wspomnienie
z końca listopada 2015. Niedzielny targ zwierzęcy (live stock
market) w Kaszgarze jest czynny od świtu do zmierzchu. Targ znajduje
się około 13 kilometrów od centrum Kaszgaru (w kierunku
zachodnim). Od głównego placu miasta dojedziemy tam kombinacją
autobusów miejskich 8 i 23. Przejazd autobusem miejskim – 1 yuan.
Wstęp na targ jest bezpłatny.
piątek, 11 marca 2016
Nocny spektakl na Sulawesi
Jak już wspomnieliśmy, do kopalni niklu na Sulawesi nie udało się nam dostać. Jedna dobra dusza chciała nas tam
wprowadzić, ale na przeszkodzie stanął brak wiz biznesowych (przepis podobno wprowadzili od 2015, czyli dokładnie wtedy kiedy odwiedziliśmy indonezyjskie zakamarki). Mimo
dobrych chęci, nie byliśmy w stanie tego przeskoczyć.
Zadowoliliśmy się zatem nocnym spektaklem przez metalową siatkę.
A było na co popatrzeć! :-)
poniedziałek, 7 marca 2016
zielone złoto
Drogi w znakomitej kondycji, zadbana
okolica, szkoły, przedszkola, place zabaw i dostęp do
elektryczności. Tak wita nas indonezyjska prowincja Sorowako w
południowej części Sulawesi wraz z jej bajecznymi jeziorami
Matano, Towuti i Makalona. Od miejscowych dowiadujemy się, że
jeszcze w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zeszłego
stulecia, wszystko wyglądało zupełnie inaczej, a okolica była
dosłownie zapomniana przez świat.
piątek, 4 marca 2016
Huczne, kirgiskie wesela odchodzą do lamusa
Jeśli
lubicie brać udział w zorganizowanych z rozmachem kirgiskich
weseliskach, śpieszcie się, bo czas ucieka. Wszystko wskazuje na
to, że bieżący rok może być ostatnim sezonem na świętowanie w
tak szerokim wymiarze. Trwają zaawansowane prace nad ustawowym
ograniczeniem liczby gości weselnych do maksymalnie 200 osób. To
górna granica dla rodzin o ekstremalnie wysokiej liczbie krewniaków.
W pozostałych przypadkach górną granicą dla liczby zaproszonych
gości będzie 150 osób.
niedziela, 28 lutego 2016
TOP TEN TO-DO list in Bishkek
Ostatnio nie piszemy, ale mamy dobre usprawiedliwienie: jakiś czas
temu zamieszkaliśmy w "Lyuli Mahalla", czyli dzielnicy, gdzie żyje
tzw. grupa etniczna Luli, powszechnie, choć nie do końca
prawidłowo, zwana centralnoazjatyckimi Cyganami. Jest nam tu bardzo
dobrze, ale wszelkie luksusy, typu prąd, woda, o internecie nie
wspominając, są mocno ograniczone. Dziś na moment zawitaliśmy do
cywilizacji, więc słów kilka o bardzo przyjaznym Biszkeku. W końcu
sezon na Azję Centralną tuż tuż:)
piątek, 19 lutego 2016
Z Kota Kinabalu do Kuching. Przygoda z kotami w tle
Na
Borneo dotarliśmy bez większego planu. Najbardziej interesowało
nas słynne miasto kotów Kuching i to głównie ono stało się
celem naszego przybycia na wyspę. W Kota Kinabalu, zwanej przez
miejscowych „KK”, pogrzaliśmy ławę przez kilka dni, ale dosyć
szybko znudziły się nam kolorowe bazary, jak również i samo
chodzenie.
wtorek, 16 lutego 2016
Planeta (nie) tylko dla Młodych
Mimo, że Karta Planeta Młodych towarzyszy agrafce i sznurkowi od samego początku podróży, prosimy
nie odbierać tekstu
jako post
sponsorowany :) Z Planetą jesteśmy związani już o
wiele dłużej, a przydatność
oferty ubezpieczeń podróżnych sprawdziliśmy i doceniliśmy na
kilka sezonów
przed wprowadzeniem w życie projektu agrafka i sznurek.
środa, 10 lutego 2016
Mołodiec
Mołodiec.
W krajach, gdzie funkcjonuje język rosyjski, słyszymy to słowo
na każdym kroku. Bo jesteśmy
mołodcy, że jedziemy sami transsibem.
Bo jesteśmy mołodcy,
że chcemy się obszatsa
(zakumplować
się, pogadać). Bo jesteśmy
małżeństwem, czyli też mołodcy.
W niektórych krajach nieco dziwi, że już prawie pięć lat po
ślubie a wciąż jeździmy nie z dziećmi, a sami. Wystarczy jednak
dodać, że tuż po powrocie planujemy dzieciaki i zdziwienie znika.
Znowu jesteśmy mołodcy!
sobota, 6 lutego 2016
Wiza do Tadżykistanu w Biszkeku
Zdobycie wizy turystycznej do Tadżykistanu w
Biszkeku to proceduralna błahostka. A jeśli mieszkamy w południowej
części stolicy, trafienie do ambasady to kaszka z mleczkiem.
piątek, 5 lutego 2016
Wiza do Kazachstanu w Biszkeku
Zdobycie
wiz turystycznych do Kazachstanu w Biszkeku to proceduralna błahostka, a jeśli
mieszkamy w południowej części stolicy, trafienie do ambasady to kaszka z mleczkiem.
poniedziałek, 1 lutego 2016
Wbita na czekoladę
W
przeddzień wyjazdu z Ałmaty postanowiliśmy zwiedzić miejscową
fabrykę czekolady Rahat. Zamarzyły się nam degustacja a wraz z nią
pijalnia gęstej i gorącej czekolady.
Fabryka
mieści się naprzeciw Zielonego Bazaru, zajmując całą
powierzchnię pomiędzy ulicami Zhibek Zholu i Makataeva.
piątek, 22 stycznia 2016
Nasze koszty w Kirgistanie. Pierwsze 40 dni
Skupiamy
się tylko na pierwszych 40 dniach, bo w przeciwnym razie tabelka
rozrosłaby się do mega nudnych rozmiarów (będziemy na miejscu
jeszcze ok. 2 miesiące). A już w tej postaci zestawienie może
niektórych z Was zanudzić :) Jak widzicie, nasze koszty w
Kirgistanie nie należą do super niskich (jak na to, że mało
płacimy za noclegi), ale ma to związek z diametralną zmianą charakteru naszej podróży. Skupiamy się na nowych kontaktach,
spotkaniach itd., a to są koszty „inwestycji” wokół projektu o Luli. Poza tym dwukrotnie wjechaliśmy do Kazachstanu (120 USD) i
wyrabialiśmy paszporty tymczasowe (80 EURO) – w tym miejscu
specjalne podziękowania dla wszystkich pograniczników, którzy
postanowili stawiać stemple na czystych stronach, zabierając tym
samym wolne miejsce na przyszłe całostronicowe wizy :) Jeśli odjąć
te kwestie oraz smaczny koniak i czekoladę, wciąż mieścimy się w
pojęciu budget :)
piątek, 15 stycznia 2016
Nasze koszty pobytu w Kazachstanie
W
Kazachstanie pobyliśmy krótko, ale taki był plan, bo miało nas
tam w ogóle nie być :). Z pewnością wrócimy w te strony na dłużej, bo kraj
i jego mieszkańcy zachwycają. Kazachstan to jeden z tych krajów,
gdzie nawet my, mieszkańcy Europy Wschodniej, możemy sobie
pofolgować i nie będzie to bardzo bolesne dla portfela.
Prezentowane wydatki nie mają, co prawda, nic wspólnego z wyjazdem
typu „pobyt przez miesiąc za 500 zeta”, ale nie o to chodzi w
naszym przypadku i nie to jest celem. Spokojnie można przeżyć w Kazachstanie miesiąc
(nawet w dwie osoby) za taką albo i mniejszą kwotę. Szczególnie
latem lub jesienią, kiedy śpimy w namiocie, myjemy się w rzece a
jedzenie ograniczamy do płowu, samsy i pasztetu z lepioszką. Zimą
wygląda to nieco inaczej, co nie znaczy, że jest to awykonalne :)
wtorek, 12 stycznia 2016
Ludzie prezydenta
Siódmy dzień grudnia niczym nie wyróżniał
się od dni go poprzedzających. Pogoda w Biszkeku wciąż sprzyjała
spacerom. Zima nieubłaganie zabierała się już za porządki po
swojej poprzedniczce, lecz zajmowała się tym bez większego
przekonania. O nieuniknionej zmianie pogody przypominały na razie
jedynie SMSy wysyłane przez operatora lokalnej sieci Megacom: w
dniach 09-11.12.2015 na drogach Biszkek-Osz (odcinek 121-138 kilometr
i 198-265 kilometr) oraz Karakol-Enilchek (odcinek 45-90 kilometr)
spodziewane są zejścia lawin. Prosimy o zachowanie ostrożności!
Dziesiątego dnia faktycznie Biszkek przykryła gruba warstwa białego
puchu. Możemy jedynie przypuszczać, co dzieje się na przełęczach
powyżej 2000 metrów.
sobota, 9 stycznia 2016
Jak zostać przykładną żoną?
Asej
ma 11 lat jest jedną z piątki rodzeństwa. Ma trzech starszych
braci i jednego młodszego. Gdy przychodzimy z jej tatą do domu,
zaczyna uwijać się jak w ukropie – zbiera zabawki ze stołu,
układa poduszki, zbiera skórki od mandarynek ze stołu i leci
parzyć herbatę. W tym czasie jej brat zaledwie zdążył pozbierać
swoje rzeczy z kanapy.
czwartek, 7 stycznia 2016
Przykładowe ceny w Kazachstanie
W
Kazachstanie spędziliśmy tylko dwa tygodnie i to głównie w
Ałmaty, więc poniższe ceny można potraktować jako ceny obowiązujące w starej i nowej stolicy (w Astanie jest podobno jeszcze drożej niż w Ałmaty).
Zakładamy, że w innych częściach Kazachstanu ceny mogą okazać
się niższe. Częściowo potwierdził to nasz kilkudniowy
pobyt w Szymkencie i Turkiestanie.
poniedziałek, 4 stycznia 2016
Krótka historia o miłości (w Kazachstanie)
Historia Sabiry i Erkina rozpoczęła się niewinnie i pozornie
banalnie – poznali się na uniwersyteckim korytarzu. Sabira była
wtedy na trzecim roku studiów pedagogicznych. To, że tam
wylądowała, to też był przypadek – w końcu całe życie
marzyła o fakultecie języków obcych. Ale gdy, jako świeża
absolwentka rosyjskiego liceum, poszła na wydział razem z mamą,
traf chciał, że przy wejściu stało kilka dziewczyn, paląc
papierosy. Jej mama, widząc to, natychmiast zdecydowała, że jej
córka w takim towarzystwie studiować nie będzie, więc poszły
kilka przecznic dalej i tak Sabira rozpoczęła naukę na wydziale
pedagogiki.
piątek, 1 stycznia 2016
Bez telefonu nie istnieję
Nie wyjeżdżajcie z Polski na dłuższy
czas bez polskiego numeru telefonu. Do czego ten numer jest
potrzebny? Wydaje się, że do niczego. Bo przecież można kupić
sobie kartę SIM w kraju, po którym podróżujemy. Połączenia
będą tańsze i ułatwiony kontakt z CS, hostelami i w każdej innej
sytuacji, o której jeszcze nie myślimy. To wszystko nieważne. Na
długi wyjazd, bez względu na wszystko, polski numer też trzeba ze
sobą zabrać. Taki tok myślenia reprezentuje niestety większość
polskich i zagranicznych instytucji, z którymi od czasu do czasu trzeba się
awaryjnie
skontaktować.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Garść publikacji naszych i o nas
- etnologia.pl - Luang Prabang. Mnisi - specjalność zakładu
- etnologia.pl - O Karczebach Adama Pańczuka
- etnologia.pl - Recenzja książki Zygmunta Baumana: Straty uboczne
- etnologia.pl - Zapiski naddniestrzańskie
- etnosystem.pl - Agrafka i Sznurek na tropie Cyganów
- etnosystem.pl - Fuczka, czyli evening snack z Bangladeszu
- etnosystem.pl - Kluski przez most
- etnosystem.pl - Laotańskie bombies
- etnosystem.pl - Tunele Cu Chi. Wietnam
- Kocie Sprawy - Borneo. Kot najlepiej poinformowany
- Kocie Sprawy - Klara z Matraman
- Kocie Sprawy - Malezyjskie Purrfect Cat Cafe
- Magazyn Parabuch - Armia. Marzenie nieulotne
- Magazyn Parabuch - Azjatycki street food
- Magazyn Parabuch - Go-jek, czyli Indonezja na skuterze
- Magazyn Parabuch - Kobiety z tatuażami za 27 dolarów
- Magazyn Parabuch - Podróż to spotkanie z innnym
- Magazyn Parabuch - This is Vietnam
- Mandragon.pl - Łodzią po Jeziorze Inle
- Medycyna i pasje - Basowiszcza
- Medycyna i pasje - Festiwal Etno Kraków
- Medycyna i pasje - Recenzja książki: Cyganie. Spotkania z nielubianym narodem
- Medycyna i pasje. Recenzja książki Adrzeja Stasiuka: Życie to jednak strata jest
- Medycyna i pasje - Zofia Rydet w MSN. Recenzja wystawy
- monoloco.pl - Agrafka i sznurek. (Etno)wyprawa Doroty i Bartka
- monoloco.pl - Chińska prowincja, czyli skaczące tygrysy i domki twierdze
- monoloco.pl - Kolej transsyberyjska
- monoloco.pl - Poradnik taniego podróżowania po Birmie
- monoloco.pl - Singapur z małym budżetem
- Planeta Młodych - Agrafka i Sznurek
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (marzec-kwiecień 2018) / Metaloplastyczna gra, s.24-25
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (styczeń-luty 2018) / Między egzotycznym mitem a brutalnym naturalizmem (Wizerunek Romów w produkcjach filmowych), s. 32-33, DNB
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (listopad-grudzień 2017) / Voyeuryzm i mroczne inspiracje (recenzja serialu The Fall), s. 22-23, DNB
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (maj-czerwiec 2017) / Muzeum w Vence, s.16-17, DNB
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (marzec-kwiecień 2017) / Kirgiz zszedł z konia?, s.14-15; DNB
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (styczeń-luty 2017) / Co mówi moje ubranie? (Antropologia mody), s.3-5
- Zwierciadlo.pl - Herbata pu-erh - czarna czy czerwona?