Dakan,
czyli walki kogutów, to cosobotnia rozrywka części męskiej
naszej mahalli. Dakan to też sam kogut, zapaśnik, fighter
zawzięty. Fighter, który nie zejdzie ot tak z areny. Zostanie na
niej aż do ostatnich sił albo trafi do gara, by wkrótce potem
odrodzić się w postaci pysznej i tłustej szorby. Dakan
to męskość i siła. Dlatego też za dobrego koguta płaci się na
bazarach w oszskim okręgu prawie tyle, co za barana. Im większy
drań i bardziej agresywny, tym lepiej.
Dakan
może być miękki i twardy. Ten pierwszy to walka dwóch ptaków na
ringu. W drugim przypadku koguty to już uzbrojeni w skalpele
gladiatorzy. W pierwszym przypadku ptaki mogą walczyć zajadle nawet
przez dwie godziny. Przegrywa zawodnik bardziej osłabiony lub ten,
który ostatkiem sił zwiał z areny. Twarde wydanie Dakanu
zazwyczaj trwa krótką chwilę, do czasu, aż któryś z fighterów
nie zada ostatecznego ciosu podczepionym do nogi skalpelem.
Mimo
brutalności walk, dla właściciela jego kogut jest jak brat. Nosi
się go na rękach, głaszcze i dokarmia lepszą karmą. W razie
potrzeby leczy rany, zwichnięcia czy połamania. Tę więź wyraźnie
widać w czasie Dakanu, kiedy to fighterzy schodzą na krótką
chwilę do boksów. To czas opatrzenia ran i nasmarowania łebków
wazeliną. To czas ochładzania wodą szyi, grzbietu i pozostałych
części ciała. To czas krótkiej rozmowy z fighterem. Potem jeszcze
tylko krótkie obryzganie koguta wodą prosto z ust i już ponownie
rozwścieczony może wyładować agresję na swoim przeciwniku.
Świetne ujęcia!
OdpowiedzUsuńCieszymy się :) Wszystko dzięki kogutom, które specjalnie dla nas tłukły się w zwolnionym tempie.
Usuń