Udało się nam dojechać na parking
czajchany
(czyli takiej centralnoazjatyckiej
jadłodajni) jakieś 50 kilometrów
przed Toktogulem. Udało się
to wyjątkowo dobre słowo, bo zdążyliśmy podjechać pod jedno
wzniesienie a już przy zjeździe zapaliły się dwie czerwone
kontrolki i jedna żółta, po czym silnik momentalnie przestał
działać. Szczęśliwie, jakiś kilometr wcześniej warsztat
prowadził jeden mechanik samochodowy. Po krótkich objaśnieniach
sytuacji, podholował nas do siebie i zabrał się do otwierania
maski.
Wyrok przerósł nasze oczekiwania.
Mechanik oznajmił, że nic tutaj nie poradzi. Potrzebne są części
zamienne, a w tej części Kirgistanu części zamiennych do opla nie
dostaniemy. Do audi jak najbardziej, a po części do opla trzeba
jechać do Osza albo do Biszkeku. Byliśmy na 350-tym kilometrze z
Osza do Biszkeku, czyli dokładnie w połowie drogi. Przykrą
diagnozę potwierdził jeszcze drugi mechanik, którego ściągnęliśmy
telefonicznie ze wsi oddalonej od nas o 25 kilometrów. Okazało się, że nieodwracalnie padł nam
razpredval (wał rozrządu).
Dopiero co chodziłem z plecakiem po Polsce, a tu znowu trzeba ganiać pieszo |
Cóż za wałek |
Humory wciąż dobre, bo jeszcze nie wiemy, że trzeba będzie dymać stopem do sklepu 350 km |
Sytuacja wymagała szybkiego działania.
Za kilka dni w Cholpon-Acie miała rozpocząć się Olimpiada Narodów
Koczowniczych, czyli prawdopodobnie największe sportowe wydarzenie w
Azji Centralnej, na której mieli startować również nasi
reprezentanci w rozgrywkach toguz
koorgul i zapaśnicy.
Zgodziliśmy się bez namysłu na przeholowanie naszego samochodu 25
kilometrów dalej do warsztatu tego drugiego mechanika, a sami
przekimaliśmy się do 5:00 rano na tapczanie
(taki drewniany lub metalowy stelaż do siedzenia w tutejszych
lokalnych knajpach i czajchanach)
i pierwszym złapanym autostopem pognaliśmy 350 kilometrów z
powrotem do Osza po części zamienne do silnika.
Dzięki remontowi silnika mogliśmy przejechać się stopem w kierunku Osza. Wcześniej jeździliśmy tylko do Biszkeku :) |
Dzięki łańcuszkowi kontaktów zostaliśmy pokierowani na ulicę
Masalieva, gdzie mieści się oszski bazar z częściami zamiennymi
do samochodów. Znajdziecie tam wszystko! Szczególnie jeśli
jesteście posiadaczami niemieckiego samochodu typu opel, mercedes,
audi lub volkswagen (z BMW jest trochę gorzej, bo ta marka podobno
gorzej radzi sobie z klimatem Azji Centralnej i ma droższe
zamienniki, co logicznie przekłada się na zmniejszoną
popularność). Samochody koreańskie też naprawimy tutaj bez
problemu. Szczególnie daewoo. Fabryka daewoo działa podobno w
najlepsze na uzbeckiej ziemi. A południe Kirgistanu jest w sporej
części zamieszkane przez kirgiskich Uzbeków. Prawdopodobnie to
dzięki nim okolice Osza, Uzgenu, Aravania i Dżalalabadu zalane
zostały tysiącami tico, matizów i lanosów (choć ten ostatni
model jest zdecydowanie rzadszy).
Ostatnie przymiarki czy wał korbowy pasuje do korpusu |
Czyścimy, pakujemy do plecaka i lecimy na wylotówkę |
Na miejscu spotkaliśmy się ze sprzedawcą
części. Był to znajomy kolegi naszego znajomego. Normalne. Od razu
przekazaliśmy mu telefon i tak dwóch masterów
szybko przekazało sobie informacje, po jakie to konkretnie części
dwójka Polaków gnała aż z okolic Toktogula i szwenda się po
bazarze. Mieliśmy do wyboru części niemieckie od opla lub części
od daewoo, które też miały pasować do opla. Te drugie były
dwukrotnie tańsze, więc zaryzykowaliśmy bez namysłu. Zapłaciliśmy
i wskoczyliśmy w marszrutkę.
Nasz cel stanowiła wylotówka. Musieliśmy się tam przedostać jak najszybciej i jak najtaniej, bo części zamienne do silnika niespodziewanie nadszarpnęły nasz budżet. Przez wylotówkę należy rozumieć wielkie rondo kilka kilometrów za centrum Osza. Z tego ronda swój początek biorą dwie główne drogi Kirgistanu. Jedna prowadzi na północ, przez Dżalalabad, do Biszkeku, a druga zmierza w kierunku wschodnim do Sary-tash, czyli w stronę granicy z Chinami. To tędy przewala się cały tranzyt i to miejsce wypróbowaliśmy już wcześniej dwukrotnie.
Nasz cel stanowiła wylotówka. Musieliśmy się tam przedostać jak najszybciej i jak najtaniej, bo części zamienne do silnika niespodziewanie nadszarpnęły nasz budżet. Przez wylotówkę należy rozumieć wielkie rondo kilka kilometrów za centrum Osza. Z tego ronda swój początek biorą dwie główne drogi Kirgistanu. Jedna prowadzi na północ, przez Dżalalabad, do Biszkeku, a druga zmierza w kierunku wschodnim do Sary-tash, czyli w stronę granicy z Chinami. To tędy przewala się cały tranzyt i to miejsce wypróbowaliśmy już wcześniej dwukrotnie.
Pierwszy szybki autostop dowiózł nas do
Uzgenu. W międzyczasie zrobiło się już popołudnie i szansa
dotarcia z zamiennikami do naszego mastera
za widoku malała z każdą kolejną minutą. Owe szanse zupełnie
straciliśmy przy drugim autostopie. Samo łapanie stopa zajęło nam
5 minut i potraktowaliśmy to w kategoriach bonusu, bo po raz
pierwszy w życiu złowiliśmy pięknego kamaza z 1981 roku! Euforia
minęła prawie od razu, ponieważ nasz gruzovik
(ciężarówka) pokonywał wzniesienia i zjazdy z prędkością 5
km/h. Tym o to sposobem odcinek z Uzgenu do Dżalalabadu o długości
około 80 kilometrów pokonaliśmy w rekordowym czasie prawie 3
godzin. Szansa naprawy silnika oddaliła się na kolejny dzień. A
my, na wzór poprzedniej nocy, zapytaliśmy w jednej czajchanie
(tym razem dungańskiej) o możliwość przekimania się na
tapczanie,
gdzie wygodnie pospaliśmy do 5:00 rano. Miejsce było wyborne, bo na
wylocie z Dżalalabadu w stronę Biszkeku.
Spanie na tapczanie. Latem fajna alternatywa dla niskobudżetowców, bo nie trzeba rozkładać i składać namiotu :) |
Nocą jeździ się tak po kirgiskich górach (a to dopiero końcówka zachodu słońca) |
Dżalalabad. Obchody 25tej rocznicy niepodległości Kirgistanu |
Vectra kapryśna z widokiem na Zalew Toktogulski |
Bardzo nam miło. Jak masz swoje refleksje z pobytu na kirgiskiej ziemi też chętnie poczytamy :)
OdpowiedzUsuńPolecam warsztat https://chmal.pl/! Świetni specjaliści.
OdpowiedzUsuń