Nie
chcę namawiać do złego, szczególnie w dobie rozprzestrzenionej w naszej
szerokości geograficznej propagandy antynikotynowej, nie mniej jednak, od dnia
opuszczenia granic Polski, towarzyszy mi wrażenie, że na Wschodzie, paląc, nie
zginę.
Mały
papieros zdecydowanie otwiera tutaj wiele drzwi. Jest trochę niczym palenie w
szkole średniej które pozwalało na zyskanie statusu członkowskiego w pewnej
grupie (tej najlepszej, rzecz jasna!), plus, było wstępem do nowych znajomości.
Począwszy
od Rosji, poczucie potrzeby zapalenia staje się coraz silniejsze. Nie dlatego,
że mam ochotę na dymka. Chodzi raczej o strategiczne zajaranie. Jak zapalę, to jestem swój chłop. Jeśli tego nie zrobię,
nic się, oczywiście, nie stanie, jednakże dalsza rozmowa będzie pozbawiona tej
specyficznej męsko-męskiej komitywy.
To
trochę takie obwąchiwanie się po tyłkach. A w końcu facetom, w ich zachowaniu,
do psa niedaleko, to i zasady współżycia ograniczają się do prostego schematu.
Poczęstowanie
papierosem to jak zaproszenie do współpracy. Jeśli grzecznie odmawiasz,
odrzucasz tym samym proponowaną ofertę, a zatem nie jesteś partnerem do
rozmowy. A nigdy nie wiesz, co kryje się za samym papierosem.
Może
jedynie wspólna chwila między wagonami w plackarcie, może dwieście gramów
ciepłej wódki, a może poklepanie po plecach i kolejny papieros. Może to być coś
więcej, na przykład zaproszenie do wspólnego posiłku z zachowaniem podziału
na role gospodarza i gościa. A nie
wykluczone, że są to jedynie podchody do, jeszcze ledwie dostrzegalnej w tym
momencie, propozycji podwiezienia gdzieś lub obwiezienia po swojej okolicy.
Może padnie zaproszenie do poznania z rodziną naszego współpalacza, a może i
więcej, zostaniemy przez niego zaproszeni do spędzenia jednej lub kilku nocy
pod jego dachem. Każda z opcji jest tak samo nieprawdopodobna co i kusząca.
Jeśli nie „zakurzymy”, nigdy się nie dowiemy o co chodziło, a szkoda podróżować
dalej ze świadomością, że coś nas ominęło.
Papieros
to równocześnie forma podziękowania. Za byle co. Za podwiezienie na stopa, za
wybranie stolika w czyjejś knajpie lub przy czyimś grillu. Za to w końcu, że
się stało gdzieś w cieniu, wertując usilnie mapę miasta i niczego od nikogo de
facto nie oczekując.
Dobrze jest więc mieć
przy sobie awaryjną paczkę. Dobrze też częstować, czasem zaskakując przy tym
wielce, drugą stronę. Przyjmować i palić też jest dobrze, mając jednak w
pamięci opisy negatywnych skutków palenia tytoniu z etykiet na pudełkach od
papierosów.
Ale bym zajarał...
OdpowiedzUsuń