Ponad
dwadzieścia centymetrów buły za jedno euro. Tutejsza bagietka może i jest serwowana
na zimno, ale smakiem i ostrością bije na głowę najlepsze kieleckie oraz
warszawskie kebaby.
A co
jest w środku? A same skarby!
Kurczak
złocisty, świeżo zaciukany. Sos chili z mieszanką przypraw i kawałkami
wieprzowiny, którego stopień ostrości sami ustalamy (a przynajmniej mówimy, że
prosimy tylko odrobinkę), a ostatecznie i tak dostaniemy tyle, co się pani przy
kramiku maźnie). Do tego łycha majonezu.
Buła
już przy tych składnikach zaczyna pękać w szwach, a to dopiero początek.
Na
kurczaka w sosie wędrują kolejno grube plastry pomidora i nie mniejszej
grubości paski ogórka bez skórki. Wszystko sprawnie upchnięte i uklepane nagą
piąstką sprzedawczyni oraz obficie posypane świeżo zmielonym i aromatycznym
pieprzem.
Buła
od dawna nie daje się już domknąć, a gdzieniegdzie nawet się przerywa. Pani
sprzedawczyni nie powiedziała jednak jeszcze ostatniego słowa.
Na
sam wierzch opada, złożony w pół, mięsisty liść sałaty oraz garść świeżo
zerwanej kolendry. Zestaw składników zamyka warstwa miazgi awokado, wsmarowana
sprawnym ruchem nożyka, którym to chwilę później sprzedawczyni wskazuje na
kolejnego klienta.
Gotowa
buła ostrożnie wędruje w zrolowaną na drugim blacie kartkę formatu A4 po
jakichś kserówkach (nadrukiem do zewnątrz, więc nie ma obaw, że nałykamy się
dziwnych substancji z tonera).
Na
zakończenie jeszcze tylko dwie gumki recepturki, aby nic się nie rozleciało i
po chwili całość mega multiskładnikowej buły wędruje do nas w foliowej
torebeczce.
jesteśmy już na półmetku |
Pycha!
OdpowiedzUsuńHej ho! Już w Wietnamie jarała nas obecność bagietki, lecz te laotańskie biją wszystko! Żywiłyśmy się nimi przez 3 dni w Luang Prabang i pewnie buła nie opuści nas do czasu, aż trzeba będzie wracać do Chin, chlip.
OdpowiedzUsuńPS. Siedzimy właśnie w Bakpakiers Garden Hostel w Vientianie, gdzie na ścianie odkryłyśmy Wasz blogaś. Pozdro!
Czołem!!! Fajnie słyszeć, że to miejsce wciąż działa. Za naszej kadencji pracowała tam super ekipa i lało się laolao. Buły przepyszne. Teraz trochę nam ich brakuje, bo dieta barania od dwóch miesięcy :) ps. już śledzimy Wasze wpisy :D
OdpowiedzUsuń