Opuściliśmy
Yangshuo z łezką w oku, bo zawdzięczamy temu miastu reset umysłu i czas na
zebranie myśli. Przed nami dość długa próba autostopa, bo zmierzamy dojechać aż do
Kunming. Trasa o długości plus minus tysiąca kilometrów.
Pierwszy
dzień rozpoczął się całkiem optymistycznie z dwóch powodów. Po pierwsze,
łapanie okazji rozpoczęliśmy dopiero o 10:00 a już o 11:00 jechaliśmy
komfortowym Q7 z miłą panią, która podrzuciła nas po około 160 kilometrach na
stację benzynową w okolicy Luizhou. Na stacji, mimo braku wspólnego języka, pogadaliśmy
z kilkoma panami, którzy po kwadransie przerzucili nas przez węzeł autostrady
na dogodniejszą stację benzynową. W tym miejscu na autostradzie ruch był
zerowy, lecz po około 20 minutach zainteresowała się nami para w A8 i
wylądowaliśmy około 150 kilometrów dalej, w Hechi, gdzie postanowiliśmy
zanocować. I to jest to „po drugie”. Nie dość, że przed 16:00 byliśmy ponad 300
kilometrów za Yangshuo (i jakie komfortowe stopy!), to Hechi okazało się bardzo
przyjemnym miastem, o którym niewiele wspomina się w przewodnikach.
Szkieletem
miasta jest droga G323, która po
przecięciu całego centrum, prowadzi w stronę miejscowości Baise, naszego
kolejnego celu. Bliżej centrum, G323 nazywa się już Nanxinxi Lu. Wieczorne miasto
tętni życiem. Tłumy ludzi przechadzają się po deptakach. Wąskie uliczki
zapełnione są street foodami. Jest gwarno, tłoczno i przyjemnie. A okolica jak
w Yangshuo, czyli wszędzie obserwują nas urwiste góry i wzniesienia, przy czym
Hechi turystycznym miastem nie jest. Dla nas tym lepiej, bo ceny ulicznych
kramików, bazarów, street foodów i hoteli nie są zmanierowane. Spokojnie można
tutaj najeść się do syta we dwójkę za 20 RMB. Hotele i guest housy oferują
nocleg od około 80 RMB za pokój 2osobowy. Większość z nich zlokalizowana jest w
okolicy dworca autobusowego, który znajduje się nieopodal głównego deptaka
(uwagę zwraca charakterystyczna metalowa instalacja, przedstawiająca pędzące
wierzchowce).
Napoje mają tutaj
wreszcie cenę, jaką powinny mieć wszędzie w Chinach, czyli: piwo po 3 RMB, cola
0,5l po 2,5 RMB, duża woda po 2 RMB. Wreszcie obiecywany raj cenowy, a nie
turystyczne widzimisię.
Ależ jesteś wysoki ;)
OdpowiedzUsuńLekko się tutaj dowartościowuję, to fakt :)
OdpowiedzUsuń