Pierwszy
raz spotkałem się z rzemieślnikami, tworzącymi drewniane
samochody-zabawki, w Dżakarcie. Było to podczas spaceru z dzielnicy
Matraman, gdzie mieszkaliśmy, na cmentarz Kalibata.
Po
drodze powrotnej z cmentarza, miałem okazję pograć w szachy z
kierowcami Go-jeków i przy owych rozgrywkach poznać „Pana
Wikipedię”, jak go przedstawili „go-jekowcy”, czyli pewnego
staruszka, który powalał na kolana wiedzą, odpowiedziami na
wszystko i garściami definicji. Wszystko to zdobył dzięki
codziennemu studiowaniu Wikipedii.
Po
przegranej z kretesem na szachownicy ruszyłem przed siebie i tak
trafiłem na sklep z zabawkami. Nie byle jakie były to zabawki. Same
perełki drewniane! Angkoty i inne wersje miejskich środków
transportu w Dżakarcie i całej Indonezji, ciężarówki, riksze i
królowa wszystkich miejskich linii autobusowych – TransJakarta.
Krótka
gadka-szmatka na temat asortymentu w sklepie otworzyła przede mną
również drzwi na zaplecze. A tam prawdziwe cuda wychodziły spod
dłuta i młotka jednego z braci - sklep okazał się bowiem
rodzinnym biznesem o długiej tradycji. Wszystkie zabawki powstają
na miejscu i od razu trafiają na sklepową półkę. Nie jest to
łatwa praca. Bo czasem nadanie odpowiedniego kształtu i zachowanie
proporcji może zająć kilka dni. Do tego jeszcze proces żmudnego
heblowania, lakierowanie i malowanie. Definitywnie rzemieślnicy
wkładają całe swoje serce i duszę w każdy pojazd. Dlatego tak
cieszą oko. I dlatego też cieszą się niesłabnącym popytem.
Potwierdza to wizyta klienta, który przerywa naszą rozmowę na
zapleczu.
Czy
pamiętacie drewniane ciężarówki, którymi można było bawić się
również na polskich podwórkach jeszcze na początku lat 90-tych
zeszłego stulecia? Te ciężarówki z Dżakarty wydobyły najlepsze
wspomnienia z mojego dzieciństwa. Fajnie widzieć, że nie wszędzie
jeszcze odeszły do lamusa.
Runo (www.runo.sklep.pl) to istny raj dla dzieciaków. Warto sprawdzić.
OdpowiedzUsuńindonezyjskie pracownie-sklepiki z zabawkami drewnianymi to raj dla małych i dużych :)
Usuń