Nie wyjeżdżajcie z Polski na dłuższy
czas bez polskiego numeru telefonu. Do czego ten numer jest
potrzebny? Wydaje się, że do niczego. Bo przecież można kupić
sobie kartę SIM w kraju, po którym podróżujemy. Połączenia
będą tańsze i ułatwiony kontakt z CS, hostelami i w każdej innej
sytuacji, o której jeszcze nie myślimy. To wszystko nieważne. Na
długi wyjazd, bez względu na wszystko, polski numer też trzeba ze
sobą zabrać. Taki tok myślenia reprezentuje niestety większość
polskich i zagranicznych instytucji, z którymi od czasu do czasu trzeba się
awaryjnie
skontaktować.
Wyjechaliśmy w świat bez rozwiązania
umów abonamentowych na telefony komórkowe. Taki był plan i
wszystko przekalkulowane. Decyzja była podjęta z premedytacją.
Opłata comiesięczna, z założenia niby niewielka, potrafiła
jednak otrzeć się o stówkę. A to już dużo. Szczególnie w
krajach, gdzie za posiłek wydaje się średnio 3 złote. W takiej
sytuacji 100 PLN z faktury to już 30 posiłków, a mówiąc jeszcze
inaczej, to 10 dni życia dla jednej osoby z 3 gorącymi posiłkami
dziennie. Przy wyjeździe niskobudżetowym to bardzo dużo.
Postanowiliśmy zatem odciąć się od umów
abonamentowych, co też niezwłocznie na początku 2015 roku
uczyniliśmy. Po długich tłumaczeniach i przekomarzaniach udało
się załatwić zerwanie umowy. Choć bez pomocy Rodziców i ich
pełnomocnictw poświadczonych notarialnie przed wyjazdem pewnie nie
dalibyśmy rady. Wolności upragniona, świecie bez abonamentów,
witaj!!!
Tak zaczęły się schody.
Mamy jakieś zaskórniaki w postaci lokat i
temu podobnych instrumentów finansowych, ale coś z tą kasą trzeba
robić raz na jakiś czas. Chociażby przejeść, zgubić, a czasem
też i alokować lub wejść w jakiś zupełnie nowy produkt
finansowy od zera.
Rozwiązując umowę abonamentową, czyli
pozbawiając się numeru kontaktowego, zupełnie zapomnieliśmy, że
dla wielu instytucji jednocześnie pozbawiamy się własnej
tożsamości i twarzy. Można pisać do BOK, można pisać do
Centrali. Można wysyłać do interesujących nas placówek naszych
Rodziców z pełnomocnictwem notarialnym. Wszystko można. Wszystko
to jednak nie wystarcza. Bo to cały czas nie my. Różne kwestie
przebrnęliśmy już z naszymi bankami w czasie tego wyjazdu,
skutecznie osiągając nasze cele. Niejednokrotnie banki szły nam na
rękę, rozumiejąc sytuację człowieka w wielomiesięcznej podróży.
Brak numeru kontaktowego jest jednak nie do przeskoczenia dla wielu z
nich. Mimo konta internetowego, nie mogę go sam wprowadzić, bo
każda zmiana na koncie jest potwierdzana specjalnym SMSem, który
otrzymuję na mój dotychczasowy numer… koło się zamyka. To samo
z przelewami na konta zewnętrzne, które dotychczas nie zostały
wprowadzone jako „zaufane”. Potrzebny jest specjalny kod SMS.
Jedyne co udało mi się dokonać, to listowne uproszenie o
wprowadzenie innego telefonu kontaktowego w bazie banku (podałem
telefon do Rodziców). Bank wykazał się jednak sprytem na równie
wysokim poziomie co jego Klient. Pod podany numer wkrótce zadzwonił
pracownik BOK i poprosił o rozmowę ze mną...
Bez numeru telefonu nie ma nas. Pamiętajcie
o tym, planując długi wyjazd. A już szczególnie, jeśli
posiadacie jakieś środki w produktach finansowych. Można do nich
niechcący stracić dostęp, co też miało miejsce przez długie
tygodnie w przypadku naszych lokat. Ostatecznie sprawę jakoś
załatwiliśmy. Ale po co w czasie super wyjazdu upuszczać sobie
krwi jałowymi dyskusjami mailowymi typu:
– Piszę do Państwa, bo kręcimy się
aktualnie po Azji Południowo-Wschodniej i mam taki a taki
nieprzewidziany problem z brakiem numeru kontaktowego. Co można z
tym zrobić?
– Proszę w tej sprawie skierować się
do oddziału.
– Dziękuję za pomoc. W takim razie
proszę o podanie lokalizacji oddziałów Banku w Azji
Południowo-Wschodniej.
– Nie posiadamy tam oddziałów.
– No co też Pan(i) powie… :) to jak
mogę rozwiązać tę kwestię inaczej?
– No, ale tłumaczę, że nie mamy numeru
telefonu. Chcielibyśmy ten problem rozwiązać bez dzwonienia, bo to
koszmarne koszty. Zresztą informowałem przed wyjazdem i w trakcie
wyjazdu, że wyjeżdżamy w dwuletnią podróż.
– W takim razie proszę skierować się
do oddziału naszego Banku.
– A może zarejestrowali już Państwo
jakąś placówkę w Azji Południowo-Wschodniej?
– Nie. Należy skierować się do
oddziału na terenie Polski.
Muszę przyznać, że wyszkolenie zdało
egzamin w 100%. Zresztą, to bardzo dobrze. Być może 99 innych osób
próbowałoby coś od banku wyłudzić. Ukraść, oszukać znaczy.
Narazić na koszty i oblać cieniem dobre imię marki. Dobrze, że
chronią. Szkoda tylko, że świetnie działa proceduralny przemiał
masy a gorzej z pochyleniem głowy nad indywidualnym przypadkiem. Po
co mi to konto internetowe, niby własne, moje, z prawdziwymi danymi,
skoro Banki nie dają własnemu systemowi i klientom wiary. Ale głos
przez telefon to już co innego.
Dawno temu, na Krakowskim. fot. Tomasz Baranowski |
Czy waszym zdaniem jest sens kupić ubezpieczenie mieszkania? Ostatnio widziałam na https://rankomat.pl/ubezpieczenie-mieszkania-i-domu/kalkulator. że ceny dość mocno spadły i nie wiem czy warto kupić teraz online takie ubezpieczenie.
OdpowiedzUsuń