Przełęcze pokonaliśmy dość sprawnie.
Ciemności złapały nas dopiero w połowie zjazdu, już po
najgorszych serpentynach. Jazda z prawie sprawnymi hamulcami zrobiła
jednak swoje. Wyłaziło z nas zmęczenie. Do tego wszechobecny kurz
i ta drażniąca skłonność kirgiskich kierowców do jazdy na
włączonych długich światłach! Z przyjemnością przywitaliśmy
bramki kontrolne (na trasie Osz – Biszkek znajdziemy dwa punkty z
bramkami jak na autostradach). To punkty opłat (wysokość opłaty
zależy od rejestracji samochodu. Jeśli samochód zarejestrowany
został w Kirgistanie, płacimy mniej, jeśli samochód ma
rejestrację zagraniczną – płacimy więcej. My jeździmy na
blachach lokalnych, więc na bramkach potraktowano nas jak
miejscowych). I teraz tak: nie zgubmy potwierdzenia uiszczenia
opłaty, które otrzymaliśmy przy bramkach. Trzeba ten kwitek okazać
przy bramkach wyjazdowych. Jeśli go zgubimy, zażądają od nas
ponownego uiszczenia opłaty za przejazd całego odcinka. Rzecz
jasna, zdarzają się wyjątki, co też miało miejsce w naszym
przypadku, bo zdążyliśmy gdzieś posiać nasz paragon. Dorota
bardzo poprosiła pana kontrolera o niepobieranie ponownej opłaty i
ten otworzył bramki. Kochany!
"ETNO" REFLEKSJE
(93)
"LP" - niekoniecznie
(4)
alkohol
(4)
ARMENIA
(1)
AUTOSTOP
(29)
AUTOSTOPEM DO CHIN
(8)
bajka
(1)
BANGLADESZ
(9)
BORNEO
(2)
BRUNEI DARUSSALAM
(1)
CHINY
(25)
depresja
(1)
DZIWADŁA AZJATYCKIE CZY DZIWNY TURYSTA
(6)
festiwal
(2)
FILIPINY
(6)
FILMY
(3)
FINANSE
(4)
FOTORELACJE
(50)
FRYZJER
(3)
fura
(8)
FURĄ PO KIRGISTANIE
(6)
gazeta
(1)
giełda samochodowa
(5)
gołębie
(1)
GRUZJA
(3)
herbata
(1)
HONG KONG
(3)
hotel
(3)
INDONEZJA
(22)
jedzenie
(5)
języki
(1)
KAMBODŻA
(5)
kapurung
(1)
karaluchy
(1)
KARTA PLANETA MŁODYCH
(3)
karty i bierki
(1)
kawa
(4)
KAZACHSTAN
(7)
kible
(1)
Kielce
(1)
KIRGISTAN
(24)
kocury
(2)
kolej
(9)
KOSZTY
(37)
kowalski w podróży
(19)
LAOS
(12)
ludzie
(80)
LULI
(5)
MAKAO
(1)
MALEZJA
(13)
mandaty
(1)
marszrutka
(1)
mądralowanie
(4)
miejsca
(64)
MJANMA (BIRMA)
(12)
MOŁDOWA
(1)
MONGOLIA
(9)
monk sandals
(1)
my turysty
(26)
nieśmiertelny pułk
(1)
nikiel
(2)
nóż
(1)
ODDAWANIE KRWI
(3)
pieregońszczyki
(3)
płow
(1)
policja
(3)
POLSKA
(4)
PRAKTYCZNIE
(85)
projekt badawczy
(2)
przygotowania przed wyjazdem
(7)
ROSJA
(20)
ryż
(1)
selfie
(1)
SINGAPUR
(3)
slow travel
(40)
slow turystyka
(11)
słonecznik
(1)
small talk
(7)
sprzedaż samochodu
(3)
sprzedaż samochu
(1)
straty w drodze
(2)
street art
(2)
styl życia
(34)
Sulawesi
(1)
sytuacje
(50)
szok
(5)
ślub
(5)
TADŻYKISTAN
(2)
TAJLANDIA
(27)
talizmany
(2)
targ zwierząt
(1)
telefon
(1)
tolerancja w drodze
(20)
tradycja
(8)
transport
(31)
transsib
(3)
trekking
(4)
UBEZPIECZENIE
(2)
walki kogutów
(2)
wielki brat patrzy
(2)
WIETNAM
(9)
WIZY
(7)
wskazówki
(22)
wydarzenia
(7)
Z INNEJ BECZKI
(58)
zakup samochodu
(4)
zestawienia
(4)
życie
(32)
wtorek, 27 września 2016
czwartek, 22 września 2016
Własną furą po Kirgistanie kontynuacja ciągu dalszego
Jak tylko zrobiła się poranna szarówka
(pod koniec sierpnia słońce w Dżalalabadzie zaznacza swoją
obecność jakoś po 6:00 rano), spakowaliśmy manatki i z wałem
korbowym i jego nowym korpusem pod pachą wyskoczyliśmy na
sprawdzone miejsce do łapania autostopu. Lecz,
zanim tam dotarliśmy,
podjechał do nas młody chłopak, pytając gdzie jedziemy. Chciał
1.000 somów za naszą dwójkę (jechaliśmy do Toktogula, czyli 300
km), my zaproponowaliśmy 500 somów i stanęło na naszym. W końcu
facetowi i tak było po drodze, a nam zależało na dostarczeniu
części przed południem. Po 12:00 zaczyna się tutaj przerwa
obiadowa i istniało realne zagrożenie, że naprawa opla przeciągnie
się do późnego popołudnia a wtedy musielibyśmy gdzieś po drodze
kiblować kolejną noc. Przejazd nocny po przełęczach odpadał, bo
zdawaliśmy sobie sprawę z własnej niemocy w przypadku ewentualnych
„humorków” samochodu. Tam na górze, z masterem
– mechanikiem nie będzie już tak lekko.
piątek, 16 września 2016
Własną furą po Kirgistanie ciąg dalszy
Udało się nam dojechać na parking
czajchany
(czyli takiej centralnoazjatyckiej
jadłodajni) jakieś 50 kilometrów
przed Toktogulem. Udało się
to wyjątkowo dobre słowo, bo zdążyliśmy podjechać pod jedno
wzniesienie a już przy zjeździe zapaliły się dwie czerwone
kontrolki i jedna żółta, po czym silnik momentalnie przestał
działać. Szczęśliwie, jakiś kilometr wcześniej warsztat
prowadził jeden mechanik samochodowy. Po krótkich objaśnieniach
sytuacji, podholował nas do siebie i zabrał się do otwierania
maski.
środa, 14 września 2016
Własną furą po Kirgistanie
Papierkowe formalności załatwione.
Bagażnik spakowany. Można ruszać! I tak wyruszyliśmy w naszą
dziewiczą podróż po Kirgistanie własnym samochodem. Pierwszy
odcinek Osz – Cholpon-Ata (nad jeziorem Issyk-kul) przez Biszkek
(około 1000 kilometrów), miał być lajtowym przeżyciem. W końcu
wszystkie przełęcze z ich ostrymi podjazdami i równie ostrymi
zjazdami oraz serpentynami opisaliśmy na swojej aplikacji maps.me
już w grudniu 2015 i aktualizowaliśmy w kwietniu 2016. Co jak co,
ale tę drogę znamy jak własną kieszeń. Poza tym jest teraz
koniec lata. Zamiast śniegu i lodu przełęcze pokrywa trawa o wielu
odcieniach i twarzach. Wicher niby dalej wieje, ale na przełomie
sierpnia i września jakoś nam nie przeszkadza. Wszędzie pasą się
krowy, owce no i, rzecz jasna, stada koni. Na trasie z Osza do
Biszkeku prym w tym względzie wiedzie Dolina Suusamyr, która do
kwietnia włącznie stanowiła kompletne pustkowie – w grudniu
całkowicie biała, a w kwietniu nabierająca nieco zieleni. Teraz
pod koniec sierpnia poznaliśmy jej komercyjne oblicze. Kumys
i kurut
o różnej wielkości kolejno wylewają się i wysypują z tutejszych
kramików i przyjurtowych straganików. Specyficzny charakter droga
zyskuje również dzięki dziesiątkom jurt, po których zimą
najmniejszy ślad nie zostaje. Tylko jakieś szkielety gdzieniegdzie
lub rozklekotany barak. Letni przejazd z Osza do Biszkeku powinien
stanowić przyjemność dla zdrowia (patrz kumys
i kurut)
i przyjemność dla ducha (patrz klimatyczne widoczki na przełęczach,
wschody i zachody słońca etc).
wtorek, 6 września 2016
Jak kupuje się samochód w Kirgistanie. vol.2
Zakup samochodu od miejscowego w
Kirgistanie nie jest niczym skomplikowanym. Dobrze jest, oczywiście,
znać język rosyjski w stopniu komunikatywnym. Co nie zmienia faktu,
że nawet bez znajomości języka rosyjskiego samochód damy radę
kupić bez pomocnika/pośrednika. Po prostu przegramy w negocjacjach
cenowych i zapłacimy więcej. Większego bólu nie ma.
Etykiety:
"ETNO" REFLEKSJE,
fura,
giełda samochodowa,
KIRGISTAN,
ludzie,
miejsca,
PRAKTYCZNIE,
slow travel,
styl życia,
wskazówki,
zakup samochodu,
życie
niedziela, 4 września 2016
Jak kupuje się samochód w Kirgistanie vol.1
Jeśli interesuje nas eksploracja Kirgistanu własnym samochodem, można odwiedzić tutejsze giełdy
samochodowe w celu nabycia odpowiedniego środka transportu.
Najlepiej samochód kupić w Biszkeku (gdzie wybór jest większy a
ceny nieco niższe) i potem próbować sprzedać go w Oszu (gdzie
pomimo widocznego nadmiaru samochodów na drogach popyt na dwuślady
wcale nie maleje, a sprzedając samochód mamy szansę na uzyskanie
wyższej ceny). Konferencja w Oszu, która sprawiła, że zawitaliśmy
w
Kirgistanie,
wymusiła na nas zupełnie odwrotne działanie. Z tego powodu
zaczęliśmy odwiedzać giełdę w Oszu w poszukiwaniu tego
najlepszego pojazdu do 1.000 USD (ok. 68.500 somów), bo taką granicę sobie
założyliśmy. Giełda samochodowa znajduje się pod Oszem, przy
trasie w stronę Aravania. Dojedziemy tam z okolic centrum marszrutką
128 (jedzie ulicą Masalyeva). Oprócz tego dowiozą nas tam
marszrutki kursujące na trasie Osz – Aravan. Należy pytać się o
avto rynok,
czyli właśnie giełdę samochodową. Wszyscy panowie będą
wiedzieć, o które miejsce chodzi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Garść publikacji naszych i o nas
- etnologia.pl - Luang Prabang. Mnisi - specjalność zakładu
- etnologia.pl - O Karczebach Adama Pańczuka
- etnologia.pl - Recenzja książki Zygmunta Baumana: Straty uboczne
- etnologia.pl - Zapiski naddniestrzańskie
- etnosystem.pl - Agrafka i Sznurek na tropie Cyganów
- etnosystem.pl - Fuczka, czyli evening snack z Bangladeszu
- etnosystem.pl - Kluski przez most
- etnosystem.pl - Laotańskie bombies
- etnosystem.pl - Tunele Cu Chi. Wietnam
- Kocie Sprawy - Borneo. Kot najlepiej poinformowany
- Kocie Sprawy - Klara z Matraman
- Kocie Sprawy - Malezyjskie Purrfect Cat Cafe
- Magazyn Parabuch - Armia. Marzenie nieulotne
- Magazyn Parabuch - Azjatycki street food
- Magazyn Parabuch - Go-jek, czyli Indonezja na skuterze
- Magazyn Parabuch - Kobiety z tatuażami za 27 dolarów
- Magazyn Parabuch - Podróż to spotkanie z innnym
- Magazyn Parabuch - This is Vietnam
- Mandragon.pl - Łodzią po Jeziorze Inle
- Medycyna i pasje - Basowiszcza
- Medycyna i pasje - Festiwal Etno Kraków
- Medycyna i pasje - Recenzja książki: Cyganie. Spotkania z nielubianym narodem
- Medycyna i pasje. Recenzja książki Adrzeja Stasiuka: Życie to jednak strata jest
- Medycyna i pasje - Zofia Rydet w MSN. Recenzja wystawy
- monoloco.pl - Agrafka i sznurek. (Etno)wyprawa Doroty i Bartka
- monoloco.pl - Chińska prowincja, czyli skaczące tygrysy i domki twierdze
- monoloco.pl - Kolej transsyberyjska
- monoloco.pl - Poradnik taniego podróżowania po Birmie
- monoloco.pl - Singapur z małym budżetem
- Planeta Młodych - Agrafka i Sznurek
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (marzec-kwiecień 2018) / Metaloplastyczna gra, s.24-25
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (styczeń-luty 2018) / Między egzotycznym mitem a brutalnym naturalizmem (Wizerunek Romów w produkcjach filmowych), s. 32-33, DNB
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (listopad-grudzień 2017) / Voyeuryzm i mroczne inspiracje (recenzja serialu The Fall), s. 22-23, DNB
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (maj-czerwiec 2017) / Muzeum w Vence, s.16-17, DNB
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (marzec-kwiecień 2017) / Kirgiz zszedł z konia?, s.14-15; DNB
- Projektor - kielecki magazyn kulturalny (styczeń-luty 2017) / Co mówi moje ubranie? (Antropologia mody), s.3-5
- Zwierciadlo.pl - Herbata pu-erh - czarna czy czerwona?