Dla
Indonezyjczyków kamienie to coś więcej niż błyskotka. A już w
szczególności dotyczy to mężczyzn, którzy są od nich
beznadziejnie uzależnieni. Pierścienie z kamieniem nosi tutaj
praktycznie każdy i również każdy obserwuje wnikliwie dłonie
pozostałych przechodniów na ulicy. Nawet najmniejszy kamyk nie
umknie uwadze czujnego, męskiego
oka.
Bo może ktoś ma interesujący okaz z innej części kraju, a może
ktoś nosi rzadki minerał? Mężczyźni zatrzymują się, aby
pooglądać czyjś pierścień i wymieniają uwagi. Przy kramikach z
minerałami zbiegowisko i kotłujące się sarongi to normalna
sprawa. Wszyscy w kuckach lub zgięci w pół, bo kamienie leżą na
ceracie, bezpośrednio na ulicy. Mężczyźni sprawdzają jakość i
wymieniają uwagi. Cmokają
przy tym i czasem próbują się wymieniać. Gromadzą
się tak każdego dnia i o każdej porze.
Nie ma jednego, dominującego wytłumaczenia na to męskie zamiłowanie do kamieni szlachetnych i minerałów. Z pewnością chodzi o płynący z tradycji plemiennych mistycyzm. Nie wyczerpuje to jednak tematu. Pomiędzy mężczyzną i kamieniem wytwarza się silna więź. I nie ma w tym przypadku znaczenia, czy kamień jest piękny i czy wyśmienicie prezentuje się on na palcu właściciela. Piękna i dobrej prezencji nikt z Indonezyjczyków nie podważy. Nawet jeśli mowa jest nie o prawdziwym kamieniu, a jedynie jego substytucie. Nikt kamieniem nie udowadnia własnego pochodzenia i majętności. Pierścień zdaje się być pierwiastkiem samego mężczyzny, a w kamieniu odnajdziemy duszę i serce jego właściciela.
Tyle
tytułem wstępu, bo kwestia pierścieni w Indonezji to temat rzeka i
niebawem zaprezentujemy obszerny artykuł z
naszych obserwacji i rozmów przeprowadzonych z właścicielami
kamieni.
Pierścieniami
żyje cała Sumatra i Jawa, gdzie mężczyźni mają dosłownie fioła
na ich punkcie. Na Bali i Sulawesi kamienie są nieco mniej
popularne, co wcale nie oznacza, że będąc tam nie zobaczymy
pierścieni na dłoniach. Wielbiciele minerałów będą na każdym
kroku. Zabrakło nam czasu na odwiedzenie wszystkich wysp Indonezji,
można jednak przypuszczać, że kamienie rządzą sercami mężczyzn
w każdym z zakątków tego kraju. Potwierdzają to bazary i stoiska
z kamieniami, wśród których dominuje stone
market w Dżakarcie (największy
w kraju, a prawdopodobnie również w całej Azji
Południowo-wschodniej i na świecie). Znajdziemy tam szeroką gamę
kamieni pochodzenia jawajskiego, jak również bogaty asortyment z
pozostałych, największych, „zamorskich” i zasobnych w minerały
wysp, jak Kalimantan (Borneo), Sumatra, Moluki, Papua i Wyspy
Sundajskie.
Trzy
miesiące to nieco za krótko na stworzenie głębokiej więzi z
pierścieniem (miejscowi tworzą takową przez całe swoje życie),
mimo to jednak, kamieniom udało się zawładnąć również i moją
duszą. I wcale nie stało się tak, bo uważam je za coś
wspaniałego. Kamienie otworzyły mi drogę do wielu serc, historii i
przyjaźni oraz stały się kluczem do lepszego zrozumienia fenomenu
pierścieni w świadomości dzisiejszych Indonezyjczyków. Dlatego są
mi wyjątkowo bliskie i noszę je z przyjemnością.
Kolekcja rozrosła się nieoczekiwanie. |
Panca warna (palec wskazujący) w parze z Red Borneo (palec serdeczny). |
Panca
Warna (jaspis) – Asad
Wspaniały
kumpel, z którym przemierzyliśmy Jawę wzdłuż i wszerz. Panca
warna jest tym cenniejsza, że
znalazłem ten kamień na ulicy w Bandung tuż przy dworcu kolejowym,
w trakcie ucieczki przed kierowcą angkota,
który to zapragnął skasować nas za odbyty przejazd podwójnie.
Odpowiedni pierścień znalazłem dopiero z pomocą Asada w jednym ze
sklepów w Jogyakarcie. Od tego momentu panca
warna jest ze mną cały czas.
Panca warna, kamień z Bandung, pierścień z Yogyi. |
Cat's
eye, kocie oko
(chryzoberyl)
– Eryk
Pierścień
zawdzięczam bezdomnemu z Dżakarty, który zagaił z nami rozmowę
przy wejściu na bazar z kamieniami. Eryk to urodzony pasjonat
zagadnień z obszarów socjologiczno-społecznych z równie obszerną
wiedzą historyczno-filozoficzną, w których to jednak obszarach, w
konsekwencji zawirowań rodzinnych, nie mógł się ostatecznie
zrealizować naukowo. Jego domem jest bazar kamieni a nową rodziną
sprzedawcy minerałów. Eryk stanowił dla nas kopalnię wiedzy, a
dodatkowo, dzięki dobrej znajomości angielskiego, również
nieocenioną pomoc w rozmowach i negocjacjach ze sprzedawcami.
Spędziliśmy ze sobą kilka długich godzin, siedząc na
rozklekotanej ławeczce w obskurnej i zagraconej bramie. Czas
spożytkowaliśmy na rozmowie o Polakach i Indonezyjczykach.
Następnie, Eryk zaprosił nas na swój teren, czyli do a'la domu,
gdzie wspólnie ucztowaliśmy przy nasi
goreng i wodzie z torebek
plastikowych. Oprócz kociego
oka, pamiątką po Eryku jest
również piękny okaz powatu
(laterytu) z Borneo, który otrzymałem na pożegnanie tuż przed
wyjazdem z Dżakarty.
Cat's eye (kocie oko). Jawa. |
Powat (lateryt) rodem z Borneo. |
Akik
(agat) – Uya,
Hadżi
To
już historia fantastycznego autostopu po Sulawesi. Uya
był naszym ostatnim kierowcą na ponad 500-kilometrowym odcinku z
Makassar do Sorowako. Zabrał nas przed zmrokiem z Massamby i dowiózł
do samego celu. Ostatecznie jednak, w samym Sorowako znaleźliśmy
się następnego dnia po śniadaniu, a tę noc spędziliśmy nad
jeziorem Towuti, w domu jednego z klientów Uya.
Panem domu był Hadżi, niekwestionowany autorytet w rodzinie i całej
okolicy, biznesmen z głową na karku i wielki miłośnik kamieni.
Widząc moje zainteresowanie minerałami i słysząc pytania na ich
temat, Hadżi obdarował mnie jednym z nich ze swojej bogatej
kolekcji. Wymówki nie wchodziły w grę. Musiałem wybrać kamień
ze szkatułki. Hadżi skwitował wszystko szerokim uśmiechem, po
czym zaciągnął się papierosem i rozbawiony moją konsternacją
dorzucił: nasz prezydent obdarował pierścieniem (bacan - odmiana jaspisu)
prezydenta Baracka Obamę, a teraz ja obdarowuję Ciebie. Będzie Ci
przypominać wszystko,
co najlepsze w Sulawesi. Miał rację.
Agat od Hadżiego. Pochodzenie: Moluki. |
Red
Borneo (agat), akwamaryn, coral
stone oraz dragon skin – Rodzina Hasana
Po
śniadaniu, Uya
podrzucił nas do docelowego Sorowako, a sam, zadowolony z otrzymanej
przedpłaty od jednego z klientów, udał się w drogę powrotną do
Makassar. Zakwaterowaliśmy się czym prędzej i ruszyliśmy w stronę
jeziora Matano. Celem było nie samo jezioro, a jakakolwiek kawiarnia
z Internetem, bo ostatnie kilka dni świat nie miał z nami żadnego
kontaktu. W kawiarni zagadał z nami Hasan, kolejna dobra dusza z
Sulawesi. A było to w chwili, kiedy zaczęliśmy już definitywnie
skreślać możliwość realizacji naszego planu zajrzenia do
tutejszej kopalni niklu. Ostatecznie, mimo wysiłków Hasana,
kopalnia i tak pozostała poza naszym zasięgiem (od tego roku
wprowadzono tam nowe zasady i wymagane jest okazanie paszportu z wizą
biznes). Krótka rozmowa w kawiarni, zaowocowała natomiast wspólnym
trzydniowym jeżdżeniem po okolicy, dzięki czemu poznaliśmy
wspaniałą rodzinę Hasana, jego znajomych oraz duszę regionu od kuchni.
Nieoczekiwane podarki od Hasana i jego Rodziny. Od lewej: Red Borneo, coral stone, akwamaryn i chryzoberyl. |
Dragon skin, nieoczekiwany i wspaniały prezent od znajomego Hasana, Djayenga. Pochodzenie: Sulawesi. |
Red Borneo od Hasana i jego Mamy. Pochodzenie: Borneo. |
Coral stone, również podarowany przez Hasana i jego Mamę. Pochodzenie: Sulawesi. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz