Ulice wypełniły setki
przechodniów. Tłumy ustawiają się wzdłuż Newskiego Prospektu. Pozostała część zebranych przybrała postać dwóch
wartkich potoków. Ciężko stwierdzić, który ma większą siłę. Ten sunący w stronę
Placu Powstania, czy też ten, zmierzający w przeciwnym kierunku, do Prospektu
Admiralskiego. Ciągi ludzi wskazują miejsca, gdzie zaplanowano poszczególne
etapy uroczystości. Jest ich, oczywiście, więcej niż te dwa w skrajnych
punktach głównego prospektu miasta. Można śmiało przypuszczać, że dzisiejszego
dnia każdy większy plac Petersburga przemieni się miejsce wspólnego
świętowania.
Stacje metra co dwie – trzy minuty wypluwają przez bramki setki kolejnych przybyłych. Wszyscy oni zasilą wkrótce potoki ludzkie na głównych arteriach. Tłumowi nie ma końca. Dziewczynki przyciągają uwagę białymi kokardami. W dłoniach powiewają chorągiewki z dwiema flagami – narodową i zwycięstwa. W tysiącach dłoni tkwi czerwony goździk, niejednokrotnie wzniesiony ku górze. Powyżej głów unoszą się również misternie przygotowane ramki z portretami poległych. Są przytwierdzone do cienkich listewek i niesie je każdy, kto utracił bliskiego w Wojnie Ojczyźnianej. Mali chłopcy i dziewczynki, dla których jest to świetna okazja do zabawy i starsi, którzy pamiętają swoich ojców lub dziadków. Biało-czarne fotografie i goździki. Symbole, które łączą w tej chwili każdego ze zgromadzonych. Uwagę przykuwa ogonek kolejki. Zaczyna się tuż za Kanałem Gribojedowa i powolnie przesuwa nieopodal Soboru Kazańskiego. W powietrzu unosi się rytm pieśni żołnierskiej. Kolejka zmierza wprost do garstki mężczyzn w uniformach wojskowych. To jeden z kilku punktów, gdzie można spróbować prawdziwej frontowej strawy. Wojskowa owsianka, serwowana jest przez żołnierzy na bazie surowej receptury i jej skład ogranicza się do kaszy gryczanej i soli. Luksusem, na który zapewne nie mogli liczyć żołnierze walczący w latach czterdziestych, jest kromka chleba i kubek gorącej herbaty. Wspólnemu obiadowaniu wtóruje żołnierska pieśń. Do melodii z głośnika, od czasu do czasu, dołączają się głosy tych, którzy w pamięci wciąż zachowali słowa. Na ulicach panuje jedność. Zdumiewa szacunek młodego pokolenia do weteranów. Obcy sobie ludzie stają się rodziną. Staruszkowie są po prostu dziadkami, a młodzi to nikt inny, jak wnuczki i wnuczkowie. Pracownik służb porządkujących ulice zaczepia przy nas przed przejściem dla pieszych wątłą staruszkę. Zatrzymała się niepewnie, formując ponownie bukiet z rozlatującego się pęczka goździków. Ta chwila postoju została jej wynagrodzona serdecznym uściskiem i podziękowaniem za zwycięstwo.
Stacje metra co dwie – trzy minuty wypluwają przez bramki setki kolejnych przybyłych. Wszyscy oni zasilą wkrótce potoki ludzkie na głównych arteriach. Tłumowi nie ma końca. Dziewczynki przyciągają uwagę białymi kokardami. W dłoniach powiewają chorągiewki z dwiema flagami – narodową i zwycięstwa. W tysiącach dłoni tkwi czerwony goździk, niejednokrotnie wzniesiony ku górze. Powyżej głów unoszą się również misternie przygotowane ramki z portretami poległych. Są przytwierdzone do cienkich listewek i niesie je każdy, kto utracił bliskiego w Wojnie Ojczyźnianej. Mali chłopcy i dziewczynki, dla których jest to świetna okazja do zabawy i starsi, którzy pamiętają swoich ojców lub dziadków. Biało-czarne fotografie i goździki. Symbole, które łączą w tej chwili każdego ze zgromadzonych. Uwagę przykuwa ogonek kolejki. Zaczyna się tuż za Kanałem Gribojedowa i powolnie przesuwa nieopodal Soboru Kazańskiego. W powietrzu unosi się rytm pieśni żołnierskiej. Kolejka zmierza wprost do garstki mężczyzn w uniformach wojskowych. To jeden z kilku punktów, gdzie można spróbować prawdziwej frontowej strawy. Wojskowa owsianka, serwowana jest przez żołnierzy na bazie surowej receptury i jej skład ogranicza się do kaszy gryczanej i soli. Luksusem, na który zapewne nie mogli liczyć żołnierze walczący w latach czterdziestych, jest kromka chleba i kubek gorącej herbaty. Wspólnemu obiadowaniu wtóruje żołnierska pieśń. Do melodii z głośnika, od czasu do czasu, dołączają się głosy tych, którzy w pamięci wciąż zachowali słowa. Na ulicach panuje jedność. Zdumiewa szacunek młodego pokolenia do weteranów. Obcy sobie ludzie stają się rodziną. Staruszkowie są po prostu dziadkami, a młodzi to nikt inny, jak wnuczki i wnuczkowie. Pracownik służb porządkujących ulice zaczepia przy nas przed przejściem dla pieszych wątłą staruszkę. Zatrzymała się niepewnie, formując ponownie bukiet z rozlatującego się pęczka goździków. Ta chwila postoju została jej wynagrodzona serdecznym uściskiem i podziękowaniem za zwycięstwo.
Newski Prospekt - 9 maja to jeden z nielicznych dni w roku kiedy główna ulica miasta staje się deptakiem. |
Ostatnie przygotowania przed paradą. |
Newskim na paradę. |
Ostatnie dopieszczanie maszyn przed uroczystym przejazdem. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz