7
Eleven to taka Żabka, z tym że sieć jest zdecydowanie silniej
zagęszczona. Jej historia sięga 1927 roku. Pierwszy sklep powstał
w Dallas w USA. Od tego czasu sieć dokonała globalnej ekspansji i
obecnie funkcjonuje w dziewiętnastu krajach na świecie. W 2007 roku
pokonała nawet sieć restauracji Mc Donald's pod względem ilości
sklepów. A obecnie szykuje się do wielkiej ekspansji w Malezji. W
miejscowej gazecie czytałem o planach poszerzenia tamtejszej sieci o
kolejne 2800 sklepów. Celem ma być osiągnięcie średniej cen
dostępnego asortymentu na poziomie 2 ringgitów z groszami!
7
Eleven działa głównie w Ameryce Północnej, w dużej części
krajów Azji południowo-wschodniej i Chinach. W Europie sieć można
spotkać jedynie na terenie Wielkiej Brytanii i w krajach
Skandynawskich. To dane z Wikipedii, bo poza Azją nie wiedzieliśmy
(poza jedną krótką sceną w Dziewczynie
z tatuażem :-) ).
Nazwa
sieci odnosi się do początków jej działalności, kiedy to sklepy
były czynne „jedynie” w godzinach od 7:00 do 23:00. Obecnie, 7
Eleven działa w wygodnym dla swoich klientów systemie 24/7.
Nasza
przygoda z siecią zaczęła się w Chinach, ale jej prawdziwe walory
doceniliśmy dopiero w Tajlandii, gdzie ceny serwowanych posiłków
są konkurencyjne względem jedzenia na ulicy. W Malezji czy
Indonezji już tak nie jest.
W
tajskich miastach, sklep 7 Eleven znajdziemy na każdym kroku. Nie
interesowaliśmy się oficjalną liczbą punktów, ale gdzie się nie
wybierzemy, z pewnością trafimy na jakieś 7 Eleven. Tego jednego
możemy być tutaj pewni! Poza tym
sklepy znajdziemy przy stacjach benzynowych, przy autostradzie i na
drogach lokalnych.
Fakt,
że sklepy są czynne całodobowo niezwykle pomaga przy budgetowym
(patrz autostopowym) przemieszczaniu się po Tajlandii, kiedy nigdy
tak do końca nie wiemy, gdzie i o której godzinie gdzieś
ugrzęźniemy. Dzięki sieci nie zginiemy z głodu i pragnienia.
Uliczną stołówkę mogą już zamknąć, ale 7 Eleven będzie na
nas czekać. Do tego należy jeszcze dodać bezpieczeństwo (sklep i
jego najbliższa okolica są monitorowane, a w każdym razie
zainstalowano tam kamery, które poprawiają samopoczucie w nieznanym
miejscu) oraz klimatyzację (wspaniale szuka się przekąsek i wody
po miejskim spacerze lub godzinie stania przy drodze w upale).
Sieć
różni się nieco w każdym z krajów, co jest również przyjemnym
dla podniebienia konceptem, to znaczy, o ile oferta chłodnych
napojów w krajach azjatyckich jest podobna
(w dużym uproszczeniu: setki mrożonych herbatek, woda oraz
przeróżne odmiany koli), o tyle gorące posiłki i przekąski
dopasowano do upodobań i smaków typowych dla społeczności danego
państwa. Może to mieć spore znaczenie dla tych z nas, którzy
jeszcze nie do końca ufają garkuchniom na ulicach. W 7
Eleven możemy zjeść lokalne żarełko w przystępnej cenie, nie
martwiąc się przy tym o zdrowie. Posiłki są głęboko zamrożone
i obsługa podgrzewa je na miejscu w mikrofalach. W Tajlandii, w 7
Eleven, za gorące danie płacimy 3,00 - 4,50 PLN (porcja 220 - 300
gramów). Można też wsunąć gorącą zupę, hot doga, hamburgera,
tosty lub parówę z rożna (ceny w granicach 2,50 – 3,50 PLN). Nie
brakuje, oczywiście, gorącej kawy i herbaty w normalnej cenie
(czyli za 1,00 zeta). Do żarełka otrzymujemy zestaw sztućców
jednorazowych.
W
tajskich lokalach 7 Eleven nie mogliśmy posługiwać się naszymi
kartami płatniczymi, co należy potraktować jako minus. W sklepach
akceptowano jedynie karty lokalnych banków. W Indonezji nie mamy już
tego problemu, ale z kolei mniej korzystamy z samej sieci, bo jest
zdecydowanie droższa niż miejscowa sieć Indomaret.
Największym
minusem sieci jest brak możliwości kupowania alkoholu w systemie
24/7 (zakaz sprzedaży, podobnie jak w innych sklepach na terenie
Tajlandii, obowiązuje w godzinach 14:00 – 17:00 oraz 24:00 –
09:00). Ten problem można jednak obejść, zaglądając do lokalnych
sklepików, które zaopatrzą nas w niezbędne procenty niezależnie
od godziny.
Pamiętając
jednak i podkreślając raz jeszcze, że alkohol szkodzi zdrowiu,
można wspomniany zakaz potraktować jako plus i godną uwagi
kampanię obywatelską na rzecz zdrowia klientów sieci 7 Eleven.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz