Każdy
Indonezyjczyk podkreśli, że kolebką kulturową ich kraju jest
Jogyakarta, drugie, po Dżakarcie, największe miasto na Jawie. W
takim zestawieniu, stolica Indonezji, niczym brzydsza siostra,
sprowadzana jest do centrum biznesu, największego portu lotniczego i
najbardziej zakorkowanego miasta na świecie. Poza tym, jak to nam
mówią przewodniki, Dżakarta to brzydkie, brudne, zanieczyszczone,
niebezpieczne (???) miasto, w którym warto, co najwyżej, przesiąść
się z jednego samolotu w kolejny. Nie będę pisać, że stolica
Indonezji nie jest zakorkowana, ani że powietrze jest przejrzyste.
Na pewno jednak nie można Dżakarty sprowadzać do kłębu spalin.
W porównaniu z innymi krajami kontynentu azjatyckiego, Indonezja zaskoczyła nas bardzo pozytywnie bogactwem i dziedzictwem kulturowym, teatralnym czy muzycznym. Oczywiście, słyszeliśmy wcześniej o teatrze cieni i maskach w tradycyjnym teatrze balijskim, ale o tym, że w stolicy Indonezji odbywa się jeden z najbardziej prestiżowych festiwali jazzowych na świecie, a grono niewiarygodnie zdolnych, młodych artystów i artystek wizualnych powiększa się w błyskawicznym tempie. I choć Jogya nadal pozostanie kolebką tradycyjnej, jawajskiej kultury, to przyszłość indonezyjskiej sztuki współczesnej należy, moim zdaniem, do Dżakarty. Niezależnie, czy chodzi nam o muzykę, teatr czy sztuki plastyczne.
Bogactwo
Indonezji jest przeogromne. Wizyta w Muzeum Narodowym, zwłaszcza w
sekcji etnograficznej, przerosła nas i nasze zdolności percepcji.
Oto znaleźliśmy się w obliczu kilkuset różnych języków,
niezliczonych tradycji, obrzędów, wierzeń, strojów ludowych,
tańców, pieśni, instrumentów… Tak różnorodne dziedzictwo,
marzenie każdego etnologa, nie może nie wpłynąć na tworzenie i
recepcję sztuki nowoczesnej.
Nie
raz już się przekonaliśmy, że najciekawsze spotkania „trafiają”
się niespodziewanie. Tak było, gdy postanowiliśmy wybrać się do
obiektu pod nazwą ArtOtel, który, jak można zgadnąć mieści w
sobie hotel, mini galerię, a przy okazji jeszcze bar na dachu. Przed
głównym wejściem natknęliśmy się na młodego chłopaka, który
kończył całkiem fajny mural. Natomiast w środku, zorganizowano
małą wystawę. Na koniec postanowiliśmy pójść do baru na dachu,
ale ponieważ było jeszcze za wcześnie, udaliśmy się na spacer po
najbliższej okolicy. Tak trafiliśmy do galerii Balai Budaya niedaleko
Jalan Thamrin, gdzie najfajniejszym motywem była nie tyle sama
wystawa, co poznani na miejscu malarze i artyści. Niepozorni panowie
(jak się później okazało, mający na koncie wystawy m.in. w
nowojorskiej MOMie!) przyjęli nas wyjątkowo miło, podarowali
albumy, oprowadzili po wystawie, zaprosili na kawę i uraczyli
fascynującą pogawędką na temat indonezyjskiej sztuki nowoczesnej.
Nawiasem mówiąc, jeśli ktoś lubi fotografię, niedaleko
wspomnianego ArtOtelu mieści się Instytut Francuski, na którego
murach często widać reportaże zdjęciowe lokalnych i zagranicznych
fotografów.
Nieopodal
mieści się kulturalne centrum Jakarty, czyli Taman Izmail Marzuki (TIM). To całkiem przyjemna, dość zielona i spokojna (jak na
dżakarckie standardy!) przestrzeń mieszcząca muzea, galerie, kino,
a nawet Planetarium! Podobno jedno z największych w Azji. Zamierzamy
się tam wybrać wkrótce – na razie godziny otwarcia były mocno
ograniczone ze względu na Ramadan. Podczas naszej wizyty większość
pomieszczeń była opustoszała, ze względu na Post. W jednej tylko
galerii ktoś siedział: gdy weszliśmy, okazało się, że był to
jeden z poznanych niedawno malarzy. Dżakarta jest mała, okazuje
się:) Na tyłach przestrzeni wystawienniczych znajduje się ciekawy
antykwariat, przed którym na ławeczkach zbiera się kwiat
miejscowej bohemy. Pod rosnącym tam drzewem tamaryndowym, panuje
wyluzowana, miła atmosfera. Pali się papierosy i dyskutuje o
książkach. Tuż obok znajduje się kinoplex, który średnio pasuje
do otaczającej artystyczno-intelektualnej atmosfery. W każdym
razie, ludzi kręci się tam sporo, a na placyku przed wejściem
tłoczy się młodzież w wieku 5-15, ćwicząc z zacięciem i
entuzjazmem nowe kroki taneczne w rytm pulsującej muzyki z boom
boxa. Obok kina jest jeszcze jedna galeria, dosyć mała, ale bardzo
nowoczesna. Wszystkie organizowane tutaj wystawy są autorstwa
studentów stołecznej Akademii Sztuk Pięknych.
Naszym
zdecydowanie największym odkryciem jest miejsce, która nazywa się Galeri Indonesia Kaya. Galeria-muzeum mieści się na ósmym piętrze
w zachodnim skrzydle jednej z najelegantszych galerii handlowej w
Dżakarcie, Grand Plaza Indonesia (w razie czego najlepiej pytać o
kino – galeria jest tuż obok, ale nie wszyscy o niej wiedzą).
Jest to połączenie studia radiowego, kameralnej sali koncertowej,
interaktywnego muzeum i galerii, którego misją jest
rozpowszechnianie kultury i tradycji rodem z Indonezji. Można zrobić
symulację na monitorze, jak będziemy wyglądać w tradycyjnych
strojach, możemy obejrzeć słynny, jawajski teatr lalkowy, teatr
cieni lub wysłuchać koncertów, w wykonaniu, w większości
przypadków, młodych, debiutujących wykonawców. Każdy spektakl to
połączenie niezwykle bogatego folkloru z najnowocześniejszymi
dźwiękami i aranżacjami.
To
miejsce to najprawdziwsza, dżakarcka perełka!
Pocztówka papierowa. Galeri Indonesia Kaya |
ArtOtel |
Wejście do ArtOtel |
Zupełnie
przypadkowo odkryta galeria, mieści się w budynku, który pamięta
koniec XIX wieku i czasy holenderskiej kolonii.
Galeri Balai Budaya. Jakarta |
Wystawa
tymczasowa obrazów miejscowego artysty, którego twórczość w
sposób obsesyjny zdominowały tak młodzieńcze obserwacje i
fascynacja płazami, jak i bogata kultura własnego kraju, ale
również zwykła codzienność, która związała jego życie ze
składami makulatury.
agrafka i sznurek w Towarzystwie. Od lewej: Aisul Yanto, Syahnagra Ismaill, Budi Karmanto Dr, Baron Busunins |
Autor, Budi Karmanto Dr |
Zdecydowanie bardzo lubię :D Kurczę tak mało jest takich ludzi, widzących pozytywy, umiejących dostrzec coś niezwykłego, tam gdzie inni widzą kłęby spalin. Dziękuję Wam bardzo za ten post. :D Jak zwykle bardzo fajnie się czyta i ogląda z ciekawością.
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słówko! :) To zawsze nakręca do dalszej pracy.
OdpowiedzUsuń