Ta jurta została nam udostępniona nad jeziorem Khuvsgul przez rodzinę, która na czas naszego pobytu przeniosła się do
jurty swoich krewnych. Mieliśmy zatem wszystko, od sprzętów domowych zaczynając,
a kończąc na podręcznikach szkolnych, po które dzieci zaglądały co jakiś czas.
|
Rodzina zostawiła wszystkie swoje rzeczy: ubrania, kosmetyki, jakieś drobiazgi i cały sprzęt z pralką i telewizorem na czele.
|
|
Na początku czerwca noce wciąż potrafią dać w kość. |
|
Dosyć szybko udało się nam zaśmiecić jurtę naszymi przyzwyczajeniami. |
|
Niech nikogo nie zmyli komputer - elektryczność jest, ale wi-fi tutaj nie ma i jeszcze długo nie będzie. Komputer służył bardziej jako wielkoformatowy odtwarzacz mp3. |
|
W tej jurcie podłogę stanowiła podstawa z desek, wyściełana kilkoma warstwami materiałów i przykryta gumoleum. Dzięki temu zimno nie było aż tak przejmujące, jak w jurtach w których za posadzkę służyła zwykła wylewka betonowa (raczej takiej należy się spodziewać w komercyjnych ger campach). |
|
Łóżka jak łóżka. Wygodne i wystarczające, z grubym materacem i kołdrą oraz zestawem ciepłych koców. |
|
W ciąga dnia, gdy słońce przypieka, można wpuścić do wnętrza nieco promieni. |
|
O to miejsce prowadziliśmy boje każdego wieczora. |
Tę rodzinę odwiedziliśmy w
czasie wycieczki zorganizowanej, w drodze powrotnej do Ułan Bator, szukając w
stepie miejsca na ugotowanie obiadu. Rodzina udostępniła nam swoją kuchnię i
miejsce przy stole.
|
Zostaliśmy poczęstowani przez rodzinę mlekiem jaka, z czego skorzystało też jedno z dzieci. |
|
Wszyscy najedzeni i nieśmiałość poszła w zapomnienie. |
|
Ta sama fotka prawdopodobnie zajmuje już miejsce w rodzinnej gablotce z ołtarzykiem (po lewej stronie). |
Mania, dziękujemy za przypomnienie o tym wpisie. Najwyższa pora zamieścić go po trzech miesiącach :)
OdpowiedzUsuń