Jak obiecałem przy okazji
zestawienia z podsumowaniem średnich kosztów naszego przejazdu po Rosji i
krajach azjatyckich, zamieszczam drobne wyjaśnienie odnośnie lokat, które poszczególne
państwa zajęły na tej liście.
Wszystko jest, rzecz jasna,
względne i raczej na pewno, każdemu z Was przy założeniu takiej samej trasy i
czasu do jej pokonania, te koszty rozłożyłyby się nieco inaczej. Takie są uroki
podróżowania i kropka. Co jednak ciekawe i przy okazji również znamienne, w
naszym przypadku i jednocześnie w naszych odczuciach, przedstawione średnie
koszty dokładnie odzwierciedlają to, czego można spodziewać się, odwiedzając
wyszczególnione kraje. Fakt, w każdym z krajów podróżowaliśmy nieco inaczej.
Ale równocześnie w każdym z krajów próbowaliśmy przemieszczać się, nocować i
jeść posiłki w granicach zdroworozsądkowych, czyli naszym zdaniem przystępnie
(żeby nie powiedzieć tanio) i co ważne, zdrowo. OK, na marginesie przyznajemy
się, że w niektórych krajach popłynęliśmy nieco mocniej alkoholowo, ale
bynajmniej ten okresowy wzrost kosztów nie był naszą winą. My jesteśmy jedynie
ofiarami spisku cenowego lokalnych producentów :-)
1.Bangladesz, lider z naszego
rankingu, to jedyny kraj, w którym przestaliśmy tak mocno liczyć pieniądze i
gdzie najbardziej przepłacaliśmy ze względu na białą twarz. Prawda, noclegi w
tym kraju, jeśli spojrzeć na to przez pryzmat stosunku oferowanej jakości do
ceny, są jednymi z droższych w całym regionie Azji Południowo-Wschodniej.
Natomiast bardzo aktywnie działa tutaj CS, a jedzenie w knajpach, nawet w
naszym wschodnio-europejskim spojrzeniu, to groszowa sprawa. W Bangladeszu nie
ma co również liczyć na oszczędności związane z autostopem. Kierowcy sprawiają
wrażenie, jakby pojęcie śmierci dla nich nie istniało i każdy z nich
niezależnie od wielkości pojazdu i, co gorsza, niezależnie od sytuacji czy
stosowanego manewru, wciska pedał gazu jak najgłębiej w podłogę. Poza tym
samochody osobowe nikną w zbieraninie poobijanych autobusów i pekaesów na
drogach. Dlatego lepiej wybrać duży środek transportu. Im większy, tym większa
szansa, że głową uderzymy jedynie w zagłówek fotela przed nami.
2.Malezja i Tajlandia są
krajami tanimi, szczególnie jeśli mowa jest o jedzeniu. Noclegi i transport są
tanie może dla obywatela Niemiec lub Brytyjczyka. Nam kwoty te przypominały
raczej ceny obowiązujące na naszym polskim podwórku. Co nie znaczy, że jest
drogo. Jest po prostu normalnie. Nieźle natomiast funkcjonuje w tych krajach
autostop, dzięki czemu wskaźnik średniej kosztów wypadł tak korzystnie w
rankingu. Dodajmy też w tym miejscu, że podróżowanie autostopem w Malezji i
Tajlandii nie jest rzeczą ani skomplikowaną, ani wymagającą cierpliwości. Jednakże
mało który z kierowców rozumie sens naszego przesiadywania na autostradzie,
więc zabierają do samochodu głównie z chęci pomocy, którą głęboko zakorzeniły w
ich głowach wyznawane religie. Nie nadużywajmy tej dobroci do granic możliwości
(próby wciskania pieniędzy na bilet autobusowy albo na obiad to powszechny
obrazek). Jeśli korzystamy z autostopu jedynie dla sportu, a nie z potrzeby
sytuacji, lepiej nie prowokować losu, aby szczęście do dobrych ludzi dopisywało
nam również na kolejnych odcinkach drogi.
3.Wietnam spokojnie mógłby
znaleźć się na szczycie naszej tabeli, ale zbyt wiele razy spotkaliśmy się na
naszej drodze ze znajomymi, a miłe spotkania rządzą się swoimi prawami. Poza
tym jeździliśmy autostopem i troszkę korzystaliśmy z uprzejmości CS, przy czym
autostop nie jest rzeczą pewną na 100%. Wietnamczycy nie mają zupełnie pojęcia,
po co my – obcokrajowcy, stoimy na drodze, a prób wytłumaczenia można z góry
zaniechać. W naszym przypadku, zatrzymywały się głównie ciężarówki a ich
kierowcy, mimo braku wspomnianego pojęcia o co nam chodzi, po prostu zabierali
nas bezinteresownie. Kierowcy osobówek i motocykli przeważnie dostrzegali w nas
dobrą okazję na wyrwanie kilku dolarów.
4.Birma i Chiny to kraje mniej
turystyczne, przez co zakwaterowanie jest nieco droższe, niż w Wietnamie czy
Laosie. Jedzenie w obu przypadkach jest tanie. W Birmie CS jest prawie
niemożliwy, tzn. jest możliwy, ale mało kto chce prowokować sąsiadów do
donosicielstwa. W każdym razie, my otrzymywaliśmy takie wyjaśnienia przy okazji
przeprosin, że ktoś nie może nas u siebie przechować (A nie zapominajmy, że
konsekwencje nie dosięgną tak naprawdę nas, tylko naszego gospodarza). Jedzenie
na ulicach, w obu przypadkach, jest bardzo tanie. W Chinach gościliśmy
kilkukrotnie u couchserferów. Spory obszar centralnej części ChRL
przemierzyliśmy również autostopem. Kraj ten znalazł się jedynie po środku
naszego zestawienia, ponieważ podróżowanie (pociągi, autobusy) nie należy do
najtańszych. Wielkie przestrzenie robią swoje. Do tego dochodzi zwiedzanie
zabytków i inne atrakcje, na które w Chinach przeznaczyliśmy najwięcej
pieniędzy.
5.Kambodża i Laos zaskoczyły
nas bezmyślnym podejściem do turystów. O co chodzi? A kolejny raz o to, że
obcokrajowiec znaczy Francuz, Anglik, Niemiec lub Amerykanin. Nie ma w
azjatyckiej świadomości takich narodowości jak Polacy, Ukraińcy, Mołdawianie
albo Czesi. Pokłosie czasów ekspansji i epoki kolonializmu? Na pewno też. Mimo
to jednak, szczególnie w Laosie i Kambodży, wszyscy jesteśmy wrzuceni do
jednego wora z przypiętą etykietką made in USA, czyli mamy kasy jak lodu. I
znowu należy powtórzyć, że nie jest drogo. Bo nie jest. Ale inaczej na życie w
Azji przekłada się oszczędzanie środków w funtach brytyjskich, euro, czy dolarach
amerykańskich, a inaczej w hrywnach, lewach lub złotówkach. Co ciekawe, dla
miejscowych, z którymi próbowaliśmy się targować 1 USD był tylko jednym
dolarem, podczas gdy dla nas siłą nabywczą, której nie chcieliśmy ot tak
pozbawiać naszego portfela. CS w tych dwóch krajach nam nie wypalił. Autostop
wypalił tylko w niewielkim stopniu i to głównie w Laosie, dzięki chińskim
turystom zapuszczającym się w te strony w ich sezonie wakacyjnym.
6.Rosja cenowo bardzo zmieniła
swoje oblicze od 2008 roku, kiedy byliśmy tam po raz pierwszy. W 2014 roku było
dużo drożej, nawet 2-3 krotnie. Być może pośrednio za sprawą olimpiady w Soczi
i wydarzeń politycznych na Ukrainie. W naszym zestawieniu Rosja nie wypadła
najtaniej, mimo że tylko jeden raz w ciągu miesiąca płaciliśmy tutaj za nocleg,
a jedzenie przyrządzaliśmy sami. Główną winą możemy obarczyć, podobnie jak w
Chinach, koszmarne odległości. Świetnie natomiast sprawdza się autostop i
namiot (jeśli nie jest za zimno).
7. Singapur i Hong Kong. Tutaj
wszystko było jasne od początku. Będzie drożej. I było.
8.Dość nieoczekiwanie dla nas,
to Mongolia zajęła niechlubne, ostatnie miejsce. Nie chodzi jednak wcale o to,
że nie da się tam funkcjonować w budgetowej ramie. Mongolia nie jest drogim
krajem. Hostele, które szczególnie w Ułan Bator znajdziemy na każdym kroku, to
wydatek rzędu 10-15 USD za dwie osoby. Za kolejne 10 USD, dwie osoby spokojnie
mogą przeżyć dzień. Jest dobrze. Mongolia to jednak nie tylko Ułan Bator, a
sama stolica potrzebuje jeszcze kilku zdecydowanych maźnięć kredką i grubej
warstwy pudru, aby turysta zechciał tutaj spędzić (nie pod przymusem
oczekiwania na wizę chińską) więcej niż dwie noce. Z Ułan Bator ciężko się po
prostu gdzieś dalej tanio przemieścić. Do większych miast dojedziemy bez
problemu, ale jeśli naszym celem jest coś więcej niż same miasta, niezbędne
okaże się wynajęcie lub dogadanie się z kimś na samochód albo wyruszenie na
wyprawę zorganizowaną przez hostel. Od tego momentu koszty dzienne zaczynają
liczyć się w dziesiątkach dolarów na osobę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz