Do
miasteczka Liulian, znajdującego się w centrum regionu Yongding, przyciągnął
nas fenomen tulou, który rozsławił
tutejszą okolicę.
Tulou to interesująca i
jedyna w swoim rodzaju konstrukcja mieszkalna, która zwraca na siebie uwagę
specyficznym kształtem, ale i burzliwym uwarunkowaniem historycznym. A
najciekawsze jest to, że często, mimo kilkusetletniej historii, tulou są wciąż zamieszkane, przy czym
same warunki mieszkaniowe nie uległy tutaj większej ewolucji (może za wyjątkiem
elektryfikacji, chociaż również nie w pełnym zakresie).
Tulou to
samowystarczalna wieś-forteca. Przed obcymi chroni ją brama zazwyczaj o znacznych
rozmiarach, a często również bliskość rzeki i usytuowanie w dodatkowo
utrudniającym dostęp terenie.
Idea
powstania tulou jest dosyć prosta.
Mieszkańcy poszczególnych wsi byli często napadani przez najeźdźców z zewnątrz
lub musieli zmagać się z dzikimi zwierzętami. Potrzebowali zatem ochrony dla
siebie i swoich dóbr materialnych. Stworzyli więc coś na kształt warowni, gdzie
kamienne mury obronne stały się jednocześnie przestrzenią mieszkalną. Całą wieś
zamknięto zatem w murach jednej konstrukcji, a poszczególne domostwa
skumulowano w ścianach jednego budynku. W tulou
mieszkało nawet kilkaset osób razem z całą trzodą chlewną. Na wewnętrznym
dziedzińcu znajdowało się również ujęcie wody pitnej. Główną bramę otwierano o
wschodzie słońca i zamykano zaraz po zmroku (ta zasada obowiązuje również
dzisiaj).
Wsie
tulou są cały czas zamieszkane przez
lokalnych mieszkańców. W niektórych można również wynająć pokój (chociaż lepiej
nazwać ten pokój komórką). W izbie nie spodziewajmy się luksusów. Jest tutaj
tylko łóżko i żarówka, chociaż u nas akurat ta nie działała. Kwestię toalety
itp. należy dokładnie zaplanować, gdyż
wewnątrz tulou nie znajdziemy
łazienki. Należy jej szukać poza murami toulu
i wrócić przed 20:30, bo inaczej nie zostaniemy wpuszczeni do środka (nie ma
odstępstw od tej żelaznej zasady). W celu nagłej potrzeby, a mamy na myśli
tylko „jedynkę”, można skorzystać ze stojącej przy każdych drzwiach donicy.
Jest to nieźle pomyślane, bo donica ma sporą pojemność, a po wschodzi słońca
temperatura momentalnie wysusza nagromadzony w środku mocz.
Wygodniejsze
warunki czekają w tulou, które częściowo zaadaptowano w celach turystycznych, czyli
przygotowano z myślą o hostelu. Tam jednak charakter dawnego konceptu kończy
się w momencie wejścia do zarezerwowanego pokoju, a jeszcze częściej zaraz po
przekroczeniu progu bramy głównej.
Bardzo ciekawe!
OdpowiedzUsuńCiekawa miejscówa
OdpowiedzUsuń