Wszystko co chcielibyście
wiedzieć o Birmie, ale… nie macie kogo zapytać.
Przed wjazdem do Birmy byliśmy
kompletnie otumanieni niebywałym chaosem informacyjnym na temat tego kraju.
Powodów jest kilka, ale chyba główną przyczyną jest to, że w Związku Myanmar
wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie: rozkłady jazdy (jeśli w ogóle są),
kursy walut, pozwolenia na wjazd, itd. Możecie pójść do pięciu biur podróży i w
każdym Wam powiedzą, że aby wjechać do punktu X potrzebujecie specjalnego,
rządowego pozwolenia. Ale pójdziecie do szóstego biura i nagle okaże się, że
spokojnie możecie tam dojechać jednym autobusem bez pozwoleń. Ale oczywiście,
ten stan może ulec zmianie… jutro lub pojutrze. Dlatego chcemy zastrzec, że
wszystkie informacje są aktualne na listopad/grudzień 2014. Bazujemy na własnym
doświadczeniu i ewentualnie opowieściach innych osób, podróżujących po Birmie
dokładnie w tym samym czasie co my. O ile np. możemy Was zapewnić, że ze
znalezieniem bankomatu nie ma żadnych problemów, o tyle nie jesteśmy w stanie
stwierdzić, jak będzie wyglądać kwestia pozwoleń na wjazd do niektórych
regionów np. w styczniu 2015.
Wiele osób mówiło nam, że
najnowsza wersja LP (sierpień 2014) jest już mocno nieaktualna i mało
dopracowana. Nie wiem, nie korzystaliśmy. Najbardziej chyba polecamy dwa źródła:
travelfish lub wikitravel. Zdecydowanie najświeższe, na bieżąco uaktualniane
informacje na temat transportu, zakwaterowania, zwiedzania, cen, itd. Niektóre
miejsca opisane są lepiej, inne gorzej, ale naszym zdaniem jest to o niebo
lepsze od wszystkich dostępnych przewodników. A jeśli chodzi o wjazd na tereny
mniej turystyczne, najlepiej pytać innych turystów, którzy byli w tych miejscach. Naszym zdaniem jest to
JEDYNE wiarygodne źródło informacji na ten temat (biuro podróży czy coś na
kształt informacji turystycznej nam tego nie powie).
Poniżej kilka wskazówek, które
może okażą się pomocne:
Bankomaty są we wszystkich
miastach i miejscowościach turystycznych. My nie korzystaliśmy, ale wiemy, że
pobierana jest wysoka prowizja. Chyba najbardziej godny zaufania jest KBZ Bank.
Banknoty do wymiany nie mogą
być poszarpane czy brudne. Najlepiej przechowywać je w sztywnym opakowaniu, aby
nie było zagnieceń. Można też wymieniać tajskie bahty, euro oraz dolary
singapurskie. Najbardziej opłaca się chyba jednak wymieniać dolary amerykańskie
i im wyższy nominał tym lepszy kurs. Banknot studolarowy będzie wymieniony po
lepszym kursie niż dwie pięćdziesiątki. 1 USD to około 1030 kiatów. Witajcie
„barejowskie” klimaty!
Najlepiej zaopatrzyć się w
kilka kopii paszportów (pierwsza strona+strona z birmańską wizą), które są
potrzebne na check-pointach. Można to robić na miejscu, ale wyjdzie trochę
drożej. Na drodze z Mae Sot (granica tajsko-birmańska) do Mawlamaine (niecałe
200km) potrzebowaliśmy około 7 kopii! Podobnie, jeśli chcecie jechać do Mrauk
U, niedaleko Bangladeszu.
Mimo, że jesteśmy tu w tzw.
high season, ani razu nie mieliśmy najmniejszego problemu z brakiem miejsc w
hostelach, rezerwacją autobusów, kupnem biletów, itd. Nigdy niczego nie
rezerwowaliśmy z wyprzedzeniem. Wiele osób zresztą nam mówiło, że rezerwacje
awansem są często bezcelowe. Internet częściej nie działa, niż działa, telefony
odbierają (jeśli w ogóle) osoby z zerową znajomością angielskiego, a większość
rezerwacji i tak przepada, jeśli pojawiają się chętni tu i teraz. Tak
słyszeliśmy. Mowa o najtańszych opcjach noclegu.
Zakwaterowanie jest droższe
niż w innych azjatyckich krajach, ale nie ma dramatu. Płaciliśmy od 10 do 20
USD za noc za dwie osoby. 20 USD tylko w Inle Lake i Rangunie (dobry standard,
lokalizacja, Internet, śniadanie).
Jeśli tylko się dało (a było tak
często) korzystaliśmy z nocnych pociągów lub autobusów. Należy się tylko
przygotować na to, że na miejscu będziemy lądować o bardzo wygodnej 2 nad
ranem. Najlepiej jak najszybciej się przyzwyczaić, wziąć śpiwór i cierpliwie
czekać na wschód słońca. Dla nas była to dobra okazja do zaoszczędzenia na
noclegu. Pociągi są DUŻO tańsze od autobusów, ale guesthouse Wam raczej tego
nie powie. Przykładowo w Mawlamaine panowie z hostelu chcieli nas namówić na
autobus za 7USD do Golden Rock + 1500 kiatów za osobę za tuk tuka na dworzec.
Pociąg w ordinary class kosztował nas 950 kiatów za osobę! Ale, dziwnym trafem,
w pensjonacie nikt o takim pociągu nie słyszał, choć odjeżdża on codziennie o
tej samej godzinie od kilku lat. Pod tym względem raczej bym nie ufała (w większości
przypadków) obsłudze guesthousów.
Nad Inle Lake w monastyrze
koty już nie skaczą od 2010. Jest po prostu za dużo turystów. Zwierzaki
musiałyby skakać przez 12 godzin dziennie. Obecnie zajmują się głównie
leżakowaniem:)
Angielski nie jest żadnym
problemem.
Autostop działa;)
Weźcie ze sobą koniecznie
ciepłe rzeczy. W autobusach, które na czas przejazdu zamieniają się w chłodnie,
są niezbędne. Podobnie pociągi, bo okien brak. Noce w Inle Lake czy w górach też
są chłodne.
Większość knajp czy hosteli
opisanych w „jedynym słusznym” przewodniku, jest, delikatnie mówiąc,
przereklamowana. Czasem nie ma innej możliwości, ale jeśli jest, lepiej szukać
samemu i zdać się na instynkt.
Rzecz jasna, ta lista nie
wyczerpuje pewnie tematu, ale niebawem pojawi się ciąg dalszy. A jeśli chcecie
wiedzieć więcej, np. gdzie obejrzeć birmański kabaret, ile kosztuje bilet na
komedię produkcji Myanmar i jak jeździć stopem skuterem z lokalnym policjantem....
Szczegóły niebawem!
Inna rzeczywistość. Ciekawie ciekawie. :D
OdpowiedzUsuńNie wiedziałem że po drodze macie Birmę. Czy nadal rządzi tam junta wojskowa? Jest to kraj autorytarny czy otwarty na świat? Może macie "ogony ze smutnych panów"? A może już wszystko się zmieniło i birmańska żeńska wersja Wałęsy (nie byłem w stanie zapamiętać jej imienia) rządzi w tym kraju?
OdpowiedzUsuńNapiszcie co "mówi ulica". Pozdrawiam.
Z tego co wiem, od 2011 mają pierwszego cywilnego prezydenta (były generał), który jest podobno bardziej umiarkowany i min. dzięki temu mogliśmy łatwo dostać się do Birmy, natomiast w dalszym ciągu nie jest to do końca państwo zupełnie swobodne. Birma nastawia się na turystów (których jest każdego roku więcej). Od stycznia 2015 mają nawet wprowadzić możliwość uzyskania wizy na granicy. Będąc w miejscach turystycznych, raczej nie odczujesz, że w kraju jest coś nie tak. Birma ma jednak obszary zamknięte, gdzie obcokrajowiec nie zostanie wpuszczony, regularnie dochodzi też do zamieszek wewnątrz kraju (ostatnio na początku października '14), a na drogach są posterunki wojskowe. To świadczy o sytuacji politycznej i o tym jaki to rodzaj władzy. A co do ogonów... niebawem zamieścimy post z odpowiedzią na to pytanie :)
Usuńa co do żeńskiej wersji Wałęsy - Aung San Suu Kyi. Trafiłem niedawno na interesującą książkę, gdzie w formie reportażu przedstawiono etapy jej walki z ówczesnym państwem generałów: Dancing in Cambodia, At Large in Burma. Autorem jest Amitav Ghosh. Gorąco polecam!
OdpowiedzUsuń