Opuszczony,
50-piętrowy drapacz chmur? A może największy azjatycki bazar? Czy raczej
emocjonujący muai tai (tajski boks)? To wszystko czeka na Ciebie w stolicy
Tajlandii. Do tego, zupełnie za darmo!
Choć
wejście do Wielkiego Pałacu Królewskiego w Bangkoku kosztuje obcokrajowca 500
BHT (50 PLN), to niech Was to nie zniechęca. W stolicy Tajlandii jest całe mnóstwo
darmowych atrakcji, począwszy od relaksujących koncertów muzyki klasycznej, a
skończywszy na krwi i pocie tajskich bokserów.
Lumpini
Park
Tajski
Hyde Park warto odwiedzać zawsze, ale szczególnie fajnie i miło robi się tam w
niedzielne popołudnia, kiedy odbywają się koncerty Bangkok Symphony Orchestra.
Można zrobić sobie piknik z przyjaciółmi. Atmosfera i dobra muzyka
gwarantowane. Koncerty odbywają się co niedzielę o 17.30 od grudnia do lutego.
Najlepiej dojechać do stacji BTS (sky train) Si Lom.
Chatuchak
Park
Kolejny
ogromny park, tym razem na północy miasta, przy samej stacji metra Chatuchak
Park. Jest tak samo atrakcyjny jak Lumpini, tyle że mniej zatłoczony. Warany i
żółwie wylegujące się na brzegu stawu gratis. Poza tym, tak jak w Lumpini,
możemy tu skorzystać z darmowych siłowni pod chmurką.
Chatuchak
weekend market
Miejsce
to nie jest już bynajmniej żadnym sekretem. Dojedziemy tam nawet bezpośrednio
zorganizowanym transportem z Khao San. Można też skorzystać z BTS i wysiąść na
stacji Mo Chit. Wysiadając z kolejki, strzałki pokierują nas we właściwą
stronę. Warto wstąpić po drodze do budki informacji turystycznej, skąd można wziąć
mapki bazaru, okolicy i całego miasta (te ostatnie znajdziemy również na
lotnisku i innych „strategicznych” punktach, np. przy Victoria Monument). Jest
to podobno największy targ Azji. Znajdziemy tu wszystko, choć ceny ustalane są
pod turystów. Jak sama nazwa wskazuje, jest to targ weekendowy, ale… niewiele
osób wie, że działa on również w nocy z piątku na sobotę (od 22.00 do 5.00
rano). Jest to czas masowej wyprzedaży, a klientelę stanowią głównie Tajowie, a
nie zakupowicze z Zachodu. Poza tym, można tu spotkać wielu ekscentrycznie
ubranych Tajów i…zwierząt;)
Elephant Tower (Phahonyothin)
Niedaleko
Chatuchak Park (można przejść na piechotkę lub przejechać dwa przystanki
autobusem) mamy szansę na spotkanie ze… słoniem. Chodzi o Elephant Tower
(czasem też nazywany Elephant building). Budynek został otwarty w 1997, ma 102
metry wysokości, a w środku mieszczą się biura, hotel i, najprawdopodobniej,
również prywatne mieszkania. Można wejść do środka i próbować wjechać na górę.
Z restauracji hotelowej jest niezły widok na miasto. Kosztuje to tylko tyle, co
oczarowanie obsługi uśmiechem, aby pozwoliła nam go podziwiać bez konieczności
kupowania baaaardzo drogich drinków.
Cloud
47 (na dachu Silom United Tower)
Skoro
mowa o widokach, to nie można nie wspomnieć o barze Cloud 47. Nie jest to, co
prawda, do końca darmowa rozrywka, bo jednak trzeba coś kupić, ale ceny
tajskiego piwa są porównywalne do tych w barach przy Khao San, w tzw.
backpackerskiej dzielnicy. A w Cloud 47 mamy jeszcze miłą, profesjonalną
obsługę, muzykę na żywo i oczywiście nieziemski widok na miasto!
Tajski
boks przy MBK Center
Wiele
osób po przyjeździe do Tajlandii zamierza skorzystać z jedynej okazji i udać
się na prawdziwy tajski boks. My też chcieliśmy. Miny nam jednak zrzedły, gdy
okazało się, że ceny biletów zaczynają się od 1000 BHT (100pln), a te najtańsze
miejscówki to twarde krzesełka na samym tyle. Zaczęliśmy więc szukać alternatyw
i… oczywiście znaleźliśmy:) Przy centrum handlowym MBK (obok stacji BTS
National Stadium) co środę od 18.00 do 20.30 rozgrywają się zawody muai tai
zupełnie za darmo! Publiczność jest mieszana: trochę miejscowych, trochę
turystów. Zawodnicy może nie mogą (przynajmniej na razie) równać się z Tonym Jaa, ale są to młodzi zapaleńcy tej dyscypliny i w wielu przypadkach jej
przyszłe gwiazdy.
Tailing
Chan floating market
Bangkok
słynie z tzw. pływających targów. Problem polega na tym, że te największe i
najbardziej znane są daleko i nie ma tam regularnego transportu publicznego,
pozostaje więc wziąć wycieczkę organizowaną przez hostel lub biuro podróży. Niemniej
jednak, te niby najbardziej atrakcyjne miejsca nie mają nawet dozy
autentyczności, o którą tak wielu turystów zabiega. Lepszym rozwiązaniem oraz
zdecydowanie tańszym jest wycieczka autobusem miejskim do Tailing Chan na
południowo-zachodnim krańcu miasta. To też jest bazar, też na wodzie i choć
może nie będzie aż tak spektakularny jak dwa pozostałe, to przynajmniej nie będzie
aż tak skażony komercją. Dojedziemy tam autobusem 79 z okolic Khao San.
Nabrzeże
Rzeka Chao
Phraya to taka trochę autostrada miasta.
Choć cała metropolia jest poprzecinana drogami szybkiego ruchu, to jednak
transport rzeczny jest ciągle najmniej czasochłonny i bajecznie tani. Warto
więc zrobić sobie wycieczkę lub przynajmniej posiedzieć chwilę na brzegu i
pogapić się na miasto: na biegających po parku sześćdziesięciolatków i
hipsterów na deskorolkach. Można posiedzieć oczywiście w dowolnym miejscu, ale
najwygodniej będzie pewnie w pierwszym zakolu (idąc od północy), najbliżej
dzielnicy turystów.
Chinatown
Do
chińskiej dzielnicy najlepiej popłynąć ze stacji… Idealne miejsce na zakupy,
spróbowanie wyśmienitej chińskiej kuchni i podążanie wzdłuż straganów wśród
niewyobrażalnego ścisku. Ale klimat jest! Można tam dopłynąć z przystani Tha Chang lubTha Tien i wysiąść na
Ratchadong. Znajdziemy się od razu w sercu wydarzeń.
Fotka z netu. |
Opuszczony
drapacz chmur (Sathorn Unique)
Taka
wisienka na torcie. Budowę wieżowca rozpoczęto
we wczesnych latach 90. ubiegłego wieku. Zaniechano jej w 1997 roku z powodu
kryzysu finansowego, kiedy to budynek był już ukończony w 80%. Budowla ma 50
pięter. Jego „zwiedzanie” jest NIELEGALNE i NIEBEZPIECZNE ze względu na
nieukończoną i kruchą konstrukcję. Jest to więc możliwość zobaczenia pewnie
niezłego widoku za friko, ale na pewno NIE POLECAM wchodzenia do środka, a tym bardziej
wspinania się po podniszczonych schodach. Umieszczam tę pozycję tylko jako
ciekawostkę. Jeśli zdecydujesz się mimo wszystko tam pójść, robisz to na własną
odpowiedzialność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz