Murmańsk. Miasto pięknie położone w Zatoce Kolskiej i tym samym znajdujące
się w bliskim sąsiedztwie Morza Barentsa. Od roku 1985, razem z jedenastoma
innymi miastami, w rosyjskiej świadomości funkcjonuje jako Miasto Bohater. To daleka
północ Rosji, co odczuwamy nawet w maju. Temperatury nie są w tym miesiącu tragiczne
same w sobie, lecz z pomocą wiatru, sprawiają, że dłuższy spacer staje się
możliwy tylko dzięki ubiorowi na cebulkę. Dwa polary, kurtka, grubsze spodnie i
dodatkowa para spodni termicznych oraz niezbędnik w postaci podwójnych rękawiczek,
czapki i szalika. To obowiązkowy zestaw spacerowy. O żelu do włosów mogłem w
tym mieście zapomnieć.
O tej porze roku, na tej szerokości geograficznej, nawet brzoza karelska nie ma zamiaru pączkować. Miastem rządzą białe noce, a w niezamarzającym porcie, cumuje dostojnie protoplasta wszystkich cywilnych lodołamaczy napędzanych energią atomową, Lenin.
O tej porze roku, na tej szerokości geograficznej, nawet brzoza karelska nie ma zamiaru pączkować. Miastem rządzą białe noce, a w niezamarzającym porcie, cumuje dostojnie protoplasta wszystkich cywilnych lodołamaczy napędzanych energią atomową, Lenin.
Zwodowano go w 1957 roku. Dziewiczy rejs odbył pod koniec 1959 roku, a swoją
służbę pełnił aż do roku 1989. W tym czasie, każdego roku spędzał długie
miesiące na udrażnianiu szlaków wodnych bądź na ekspedycjach
ratunkowo-pomocowych dla jednostek, które lód zatrzymał daleko od brzegu, gdzieś
na nieprzyjaznych wodach Morza Barentsa albo Morza Arktycznego. Jego załoga
liczyła, w różnych okresach, od 150 do 240 osób.
Obecnie atomowy lodołamacz Lenin pełni funkcję muzeum. Jako, że w
czasie swojej służby przemierzył ponad 650 tysięcy mil morskich z czego ponad
560 tysięcy poświęcił na przebijanie się przez grube warstwy lodu, odpoczynek
należy mu się bez dwóch zdań.
Na pokład można wejść trzy
razy dziennie. Ostatnie otwarcie dla zwiedzających jest o godzinie 15:00. Bilet
wstępu dla obcokrajowca to wydatek 150 rubli (ok. 15 PLN). Grupki zbierają się
przed ustalonymi godzinami otwarcia i stygnąc powoli na zabójczym wietrze, czekają cierpliwie na
otwarcie bramek.
Transport
wodny ma dla Związku Radzieckiego pierwszorzędne znaczenie. Odezwa
witającego nas od wejścia popiersia Lenina,
zdaje się nie tracić na aktualności.
Wewnątrz lodołamacza panuje przepych na miarę wielkich liniowców
pasażerskich z dawnych lat. Każdy nasz krok odbija się metalicznym echem po
całym korytarzu. Wszystkie przejścia i pomieszczenia użytkowe są pokryte panelami
ze szlachetnego drewna i oświetlone sztucznym światłem jarzeniówek, polerowane
i błyszczące. Aż chce się zajrzeć to poszczególnych kajut. Te nie są jednak
dostępne dla zwiedzających. Lenin
jest bowiem i muzeum, i całorocznym domem dla kapitana oraz najważniejszych
oficerów. Na pokład mogliśmy wejść za ich przyzwoleniem, jednakże dostępu do
swojej prywatności bronią z całą stanowczością. Udało się nam wcisnąć głowę
jedynie do kajuty drugiego kapitana. Ten akurat rozmawiał przez telefon, jednak
szybko przegonił nas na korytarz, domykając drzwi na klucz.
Musieliśmy zadowolić się pomieszczeniami planowania i dowodzenia.
Za oknem Lenina ruch odbywa się dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Załadunki, przeładunki. Dźwigi nie mają taryfy ulgowej. Zgiełk jak w każdym portowym mieście.
A na mostku kapitańskim cisza
jak makiem zasiał. Na ścianie w gablocie wiszą spokojnie, niczym niepokojone, medale
i odznaczenia za zasługi dla całej jednostki i jej kapitana.
Dochodzimy do najważniejszego
punktu programu, serca Lenina. W
naszej grupie jest kilku studentów politechniki, którzy tylko czekali na ten
moment. Nie na co dzień ma się okazję do odwiedzenia reaktora atomowego. Dla
jednych to plątanina rurek i wskaźników (patrz my), dla innych porcja wiedzy technicznej
w pigułce.
Początkowo Lenin posiadał trzy silniki atomowe, ale
po niegroźnej awarii, od roku 1966 unowocześniono cały system napędowy,
jednocześnie redukując go do dwóch silników. Wyniknęły z tego dwie korzyści. Po
pierwsze, zwiększono efektywność wytwarzanej w generatorach energii jądrowej.
Po drugie, wiele lat później, między innymi dwójka zwiedzających z Polski może
znaleźć się naprawdę blisko turbo generatorów i co ważne prześledzić, a nawet
dotknąć konstrukcji samego rdzenia. W celu podkreślenia powagi miejsca, w
którym się znaleźliśmy, oficer oprowadzający zastrzykał złowrogo licznikiem Geigera.
Tak, tak rebiata, taki silnik to nie przelewki!
11 maja 2014 wachtę na Leninie pełnił marynarz o
polskobrzmiącym nazwisku – Kosowski.
Kilkoturbinowe serce Lenina jest wciąż na chodzie, jednak
większą część roku spędza on wypoczywając w doku. Jego miejsce zajął nowszy, choć
jakby wciąż onieśmielony obecnością swojego zasłużonego przodka, lodołamacz.
O wejściu na pokład tej nowej jednostki
RusAtomFłota (rosyjska flota atomowa) mogliśmy jedynie pomarzyć.
Godziny otwarcia i ceny wstępu w maju 2014. |
Ten layout podoba mi się jak na razie najbardziej! Dobrze się czyta jasną czcionkę na ciemnym tle :)
OdpowiedzUsuń