Nasza podróż, trochę samoistnie,
podzieliła się na dwa etapy. Istnieją one bardziej w naszych
głowach niż geograficznie. W każdym razie po kilkudniowym pobycie
w Kuala Lumpur, potrzebnym do uporządkowania kilku spraw, już jutro
ruszamy w coś, co można nazwać długą drogą POWROTNĄ:)
Zamierzamy już wyłącznie autostopem (ale to nie on jest celem samym w sobie i nie za wszelką cenę) wracać do Polski – mamy na to kilka miesięcy:)
Nasza droga do domu będzie prowadzić
przez: Tajlandię, Laos, Chiny, Kirgistan, Tadżykistan, Uzbekistan,
Turkmenistan i Kazachstan, niekoniecznie w tej kolejności. Stamtąd
Kaukaz (może Iran?), a Turcja lub Gruzja to już prawie dom. W Azji
Centralnej zamierzamy zrealizować projekt o Cyganach Luli, których
tożsamość i nomadyczny tryb życia różnią się zasadniczo od
innych grup Cyganów na świecie.
Kilka instytucji, muzeów, uczelni zainteresowało się tym tematem i obiecało pomoc merytoryczną, co jest bardzo motywujące. Za to wszystkim dziękujemy – postaramy się dać z siebie wszystko!
Kilka instytucji, muzeów, uczelni zainteresowało się tym tematem i obiecało pomoc merytoryczną, co jest bardzo motywujące. Za to wszystkim dziękujemy – postaramy się dać z siebie wszystko!
W najgorszym razie, jeśli nie uda się
zebrać porządnego materiału, jeśli z podwórek będą nas
przepędzać miotłą i owczarkiem niemieckim – to trudno. Poza
tym, jeśli nie uda się tego materiału w żaden sposób
opublikować, wypromować (wszak temat Romów jest, delikatnie
mówiąc, niepopularny) też nie szkodzi. Mam takie swoje głupie
marzenia – jednym z nich jest bycie/zamieszkanie wśród Cyganów.
Nie tyle hipisów czy włóczęgów, co właśnie Cyganów. A że ta
wyprawa jest trochę spod znaku „check-list marzeń dziwnych i
dziwniejszych”, to trzeba spróbować! Jutro w ambasadzie mamy
nadzieję odebrać wizę do Chin – trzymajcie mocno kciuki!
Małe uaktualnienie: Wizy do Chin już
są świeżutko wbite do paszportów. A jutro, skoro świt, ruszamy
do Penangu na kilka dni do znajomego. I stamtąd dalej – byle na
północ:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz