Musimy szczerze przyznać, że
ceny w Rosji nas niemile zaskoczyły. Od naszej ostatniej podróży do tego kraju,
ceny podskoczyły co najmniej dwukrotnie! Rzeczy, które były relatywnie tanie,
czyli jedzenie, alkohol, jadłodajnie, tanie już nie są, oczywiście, jeśli wyjazd
wpisuje się w opcję budget.
Jak więc sobie radziliśmy z
cięciem kosztów?
Tzw. atrakcje turystyczne
Cóż, wiele atrakcji
turystycznych, np. Ermitaż i inne muzea czy cerkwie Petersburga, czy Moskwy, mają
ceny naprawdę zaporowe, więc jak komuś zależy to trzeba zapłacić i już. Ale, w
pierwszy czwartek miesiąca wiele atrakcji w Petersburgu jest za darmo. Do
Ermitażu za darmo wchodzą studenci. Jak znacie rosyjski to w małych
miejscowościach warto starać się wchodzić po cenie jak miejscowi. Wychodzi dużo
taniej. Z pewną siebie miną trzeba szybko kupić bilety i milcząc, oddalić się:) Nam się zawsze udawało, ale
fakt faktem, mamy na pokładzie filologa rosyjskiego:) To, oczywiście, nie dotyczy
dużych miast, gdzie będą raczej sprawdzać dowód tożsamości. No i trzeba pytać o
zniżki studenckie. Czasem nawet nie chcą sprawdzać, czy macie legitymacje. Ale
warto szybko przekalkulować, czy bardziej opłaca się legitymacja studencka (czy
karta ISIC), czy po prostu wejście „na Rosjanina”:). Jednego i drugiego połączyć się nie da, bo
polski dokument Was zdradzi i czujne oko kasjera szybko wyłapie tę niezgodność:)
Transport
Na długie dystanse
znajdziemy prawie zawsze nocny pociąg (więc nocleg z głowy) i kupujemy klasę
plackart. Klasa kupe jest niby trochę lepsza, ale kilkakrotnie droższa. Poza
tym, ze swojej kobiecej perspektywy, mogę powiedzieć, że plackarta, czyli
wielki wagon open space z 54 pryczami jest dla mnie bezpieczniejszy, niż opcja
zamknięcia się z trzema nieznajomymi osobami w jednym przedziale. W tzw. wagonach
kupiejnych są też co prawda lepsze łazienki i działające gniazdka elektryczne,
ale zawsze można sobie do nich zrobić wycieczkę, przy okazji poznając pół
pociągu:) W
plackarcie ma się też szansę poznać większy przekrój miejscowej populacji, a
nie innych turystów, których możecie poznać wszędzie.
Autostop również sprawdził
się świetnie – najszybszy, najwygodniejszy, no i bezpłatny. Nie mówiąc już o
niesamowitych historiach, które można usłyszeć od kierowców. Poza tym, dzięki
temu, poznamy mnóstwo ludzi, z różnych środowisk i różnych narodowości. Bardzo,
bardzo polecamy stopa w Rosji!
I jeszcze jedna rzecz. Na
trasie Moskwa-Petersburg jeździ mnóstwo pociągów i autobusów. Jeśli nie
jedziemy stopem, a nie potrzebujemy aż tak bardzo komfortu, wybierzmy autobus –
jest dużo tańszy od pociągu, no chyba że bilet na pociąg kupiliście kilka tygodni wcześniej.
Ale jeśli planujemy naszą podróż z dnia na dzień, to autobus zawsze wyjdzie
taniej. Ponieważ jest mniej wygodny niż pociąg i dłużej jedzie, a korki przed
Moskwą są koszmarne, jedzie nim o wiele mniej osób niż pociągami, więc jest też
i dużo wolnych miejsc, czyli spokojnie można się wyspać:)
Jedzenie
Odpuszczamy knajpy i
restauracje, chyba że np. są zestawy lunchowe. Ale chyba najlepsze są zwykłe
jadłodajnie, czyli tzw. stołowyje, zakusocznyje, pielmiennyje, itd. Jedzenie
jest proste, ale świeże i tanie. Poza tym w Rosji porobiło się mnóstwo jadłodajniowych
sieciówek, trochę na wzór naszych nowoczesnych barów mlecznych, gdzie jest i
bardzo czysto, tanio, jest miła obsługa, wifi, itp. Na zachodzie i północy
Rosji (oprócz Moskwy) jest np. stołowaja Czajnaja łożka, a w stolicy jest fajna
sieć, MuMu. W miarę możliwości jednak my gotowaliśmy sami i tylko, jak nie było
takiej możliwości, to stołowaliśmy się na mieście. Gotowanie samemu prawie
zawsze wyjdzie taniej. Oczywiście, hipermarkety zawsze będą tańsze, ale i tak
trzeba uważać na ceny nabiału, owoców i przeróżnych produktów importowanych –
można się zdziwić, ile może kosztować zwykły ser żółty.
Noclegi
Sprawa prosta: pociągi,
namiot, spanie u ludzi. W Petersburgu jest wiele hosteli, w Moskwie też się coś
znajdzie.
Jeśli chcecie skorzystać z
komputera, wifi, coś wydrukować czy nawet zeskanować, polecam odwiedzenie jakiegoś pięciogwiazdkowego hotelu. O ile nie chcecie drukować 50 stron, z
uśmiechem Wam we wszystkim pomogą. My tak zrobiliśmy ze trzy razy i zawsze z
powodzeniem.
Lunch nad brzegiem Newy. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz